poniedziałek, 16 września 2013

24. Szczególny stan umysłu

Muszę się wyżalić... Mam wrażenie, że rozdziały tego opowiadania wychodzą mi coraz gorzej. I nawet nie chodzi o to, że nie mam pomysłu. Pomysł mam, tylko gorzej z jego realizacją. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, namęczyłam się przy nim okrutnie. Mam nadzieję, że zadowoli was chociaż odrobinę. Nie wiem jak, ale chyba będę musiała "Szczególny stan umysłu", jakoś niedługo skończyć. Tylko jak to zrobić, skoro zostało jeszcze tyle wątków?
Boże mniej mnie w swojej opiece, bo zwariuję przy tym opowiadaniu.
Jednak mimo wszystko, miłej lektury :)

***
Sadatake spojrzał na swojego Różowego podopiecznego. Jak miał zacząć rozmowę z chłopakiem, który niczym się nie przejmował oraz niczego, ani nikogo się nie bał? Teoretycznie powinien już to wiedzieć, w praktyce było jednak trochę inaczej. Wszystko zaczynało walić mu się na głowę. Niepotrzebnie zgodził się na propozycję swojego kolegi po fachu. Nie powinien był sprowadzać  tutaj Shozo. Jednak na to było już za późno. Sadatake musiał okazać się sprytniejszy od nich wszystkich, a to nie było łatwym zadaniem. Najbezpieczniejszym wyjściem byłoby sprawienie, by Etsuya w dalszym ciągu czuł się bezpieczny. Higo nie miał wyjścia, musiał przeprowadzić kolejną nudną rozmowę. Swoich wrogów trzeba poznać bardzo dokładnie.

- Więc… - zaczął jak zwykle ślamazarnie. – Jak ci się układa z Shozo?

- Dobrze, tak myślę. – Chłopak uśmiechnął się wesoło w stronę opiekuna, ten jednak nie odwzajemnił jego uśmiechu. Nabazgrał tylko coś na kartce i wrócił do dalszego zadawania pytań.

- Rozumiem. A czy jest ktoś, kogo chciałbyś się stąd pozbyć? – Różowy zawahał się chwilę, a w oczach błysnęły mu przebiegłe iskierki. Oczywiście nie umknęło to uwadze opiekuna. Prawdziwy dialog właśnie się rozpoczął.

- Pozbyć? Chyba nie mam takiej mocy – powiedział niewinnie. – A nawet jeśli bym miał, to tutaj takiej osoby nie ma.

- Możesz mówić prawdę, żaden z chłopaków nie dowie się o tym, o czym właśnie rozmawiamy. Chyba nikt cię nie zastrasza, prawda? – Iida poruszył się nerwowo na krześle i przygryzł dolną wargę.

- Nie… Naprawdę żyję ze wszystkimi w zgodzie. – Gdy to mówił nie spojrzał w oczy opiekuna i tylko uśmiechnął się blado.

- Etsuya… - powiedział niezwykle łagodnie Sadatake. – Powiedz prawdę.

- Ale na pewno żadne z nich o niczym się nie dowie?

- Na pewno. – Proste potwierdzenie ze strony opiekuna zachęciło Iidę do podjęcia tego trudnego tematu.

- Kuniyuki z jakiegoś powodu, nie lubi mnie od samego początku. A dzisiaj, przed pana przyjściem mi nawet groził… - Sadatake przyjrzał się uważnie chłopcu, nie mógł dać się nabrać na fałszywe gierki. Jednak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Kusatsu też nie był święty.

- Dlaczego? – Etsuya spojrzał na opiekuna lekko zmieszany, a rumieniec zalał całą jego słodką buźkę.

- Wydaje mu się… On myśli, że ja mu chcę odbić Genpaku…

- A myśli tak, ponieważ…

- Ponieważ zaszło mało nieporozumienie… – Iida ściszył lekko swój ton głosu.   

- Śmiało – ponaglił go Higo. Jego twarz w dalszym ciągu nie wyrażała wielu emocji.

- Genpaku zaczął się do mnie przystawiać i pech chciał, że zobaczył to Kusatsu. Oczywiście cała wina spadał na mnie…

- Więc wolałbyś, żeby Kusatsu niczego nie zobaczył, a Genpaku zrobił swoje, zgadza się? – Różowy zmrużył lekko oczy, co nie umknęło uwadze Sadatake. Jednak ani jedno, ani drugie nie zostało zbite z tropu.

- Źle to zabrzmiało – jego głos dalej był słodki i niewinny. – Wolałbym żeby w ogóle nie doszło do takiej sytuacji. Jednak skoro już to miało miejsce, to wolałbym żeby Kusatsu o niczym nie wiedział, ponieważ on jest strasznie impulsywny. Dzisiaj jak wszedł do mojego pokoju, to złapał mnie za nadgarstki  i rzucił mną o ścianę. Nie jestem tak silny jak on… Więc jeśli… Więc jeśli coś takiego się znów powtórzy, to boję się, że on może mi coś zrobić…

- A gdzie był w tym czasie Shozo?

- W łazience…

- Dobrze, to wszystko co chciałem wiedzieć. – Etsuya popatrzył na niego nieco zbity z tropu. Na razie nie do końca rozumiał, czy wypadł dobrze czy źle. Jednaka doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wystarczyło jedno źle dobrane słowo lub gest, na który nie zwrócił uwagi. Miał nadzieję, że nic takiego się nie stało. Jednak na wszelki wypadek spytał jeszcze:

- Wierzy mi pan? – Opiekun kiwną głową, a  Różowy uśmiechnął się blado w jego kierunku. Jednak jego twarz od razu pojaśniała, gdy wyszedł z domku opiekuna. Czyżby jednak się udało?

Domek „PSYCHO”

Kuniyuki był tak zdenerwowany, że nie przeszkadzało mu nawet irytująco nachalne spojrzenie Shozo. Musiał szybko wymyślić jak delikatnie spławić Genpaku, by ten w niczym się nie zorientował. Na nieszczęście dla Kusatsu, Hagino przejawiał jakiekolwiek ślady inteligencji wtedy, kiedy nie powinien. Chociaż lepiej byłoby to nazwać instynktem niż inteligencją. Jednak na takie rozważania nie było teraz czasu. Kuniyuki był również świadom tego, że obecny z nim Shozo także nie był normalny i dla chwili rozrywki mógłby się teraz po prostu odezwać. Jeśli Idane nie będzie chciał z nim współpracować, rozpęta się piekło.  

- Kusatsu, jesteś pewien, że dasz radę sam się umyć? – Blondyn spiął się jeszcze bardziej słysząc głoś Genpaku. Wziął kilka głębszych oddechów, by choć trochę się uspokoić i odpowiedział w miarę normalnym głosem:

- Jestem pewien. Zabieraj stąd swoją ciekawską dupę!

- Poczekam, aż się umyjesz. – Blondyn aż sapnął. Niemożliwe! Co takiego uczynił, że karma wróciła do niego w tak bolesny sposób? Musiał coś wymyślić, żeby ten uparty bezmózgi pacan sobie stąd poszedł.

- I będziesz tam tak stał i czekał jak ten głupek?

- Zgłupiałem z miłości – Kuniyuki wiedział już, że był na straconej pozycji. Jednak cichy duszek w jego głowie szeptał, żeby spróbować jeszcze raz. Jeśli Genpaku rozpęta tu piekło, to z całą pewnością stąd wyleci. A wtedy Kuniyuki zostałby całkowicie sam. Do tego nie mógł dopuścić.

- Bo rzygnę tęczą. Idź idioto, daj mi się chociaż umyć w spokoju. – Blondyn miał nadzieję, że nie brzmiał zbyt nerwowo.

- Poczekam – odpowiedział całkowicie spokojnie Genpaku, dając tym samym do zrozumienia, że jakiekolwiek próby negocjacji niczego już nie zmienią. Hagino postanowił zostać, i tak już musiało pozostać. Proste i logiczne.
Kusatsu natomiast puścił wodę by zagłuszyć rozmowę i zwrócił się do swojego łazienkowego kolegi:

- Musisz mi pomóc – wyszeptał błagalnie, miał nadzieję, ze Shozo miał chociaż odrobinę przyzwoitości.

- Niczego nie muszę. – Blondyn popatrzył na niego gniewie, wiedział jednak, że to on był na straconej pozycji. Idane w ogóle nie przejmował się tym, czy Genpaku przyłapie ich w łazience czy nie.

- Proszę, błagam. Nie masz pojęci, jak on się zachowuje kiedy jest naprawdę zdenerwowany.

- Wychodzi na to, że niedługo się przekonam. – Shozo spojrzał na nagie ciało blondyna. – Chyba, że…

- Chyba, że co? – przerwał mu oburzony Kuniyuki. Doskonale wiedział, co teraz chodziło po głowie Idane.

- Z tonu twojego głosu wnioskuję, że już wiesz. – Uśmiechnął się przebiegle i wyciągnął dłoń w kierunku blondyna. Kuniyuki nie odpędził jego dłoni, jednak nie spojrzał mu także w oczy.

- Co będzie jeśli usłyszy? – Blondyn zdawał się nie wierzyć własnym słowom.

- Nie usłyszy, jeśli będziesz się pilnował. Ale nie obiecuję, że będzie to łatwe. – Shozo złapał za kark blondyna i przyciągnął go do siebie.

- Nikomu o tym nie powiesz, nigdy. – Blondyn popatrzył na niego groźnie. Gdyby Genpaku się o tym dowiedział, nigdy by mu nie wybaczył. Kiedy zdał sobie z tego sprawę, coś zakuło go w serce, jednak nie było już odwrotu. Umowa została zawarta.

- Obiecuję – powiedział łagodnie, po czym złożył delikatny pocałunek na ustach Kusatsu. W tym samym czasie, nie zdający sobie z niczego sprawy Genpaku, stał po drzwiami i nucił wesołą melodię. Uśmiech sam wchodził mu na twarz, gdy tylko myślał o delikatnej skórze blondyna. Jednak nie tylko jemu dane było poznać jej delikatność.

5 komentarzy:

  1. Kurwa kończysz w takim momencie?! Kurwa zaraz wyjdę z siebie i stanę obok i obydwoje Marudkowie wykrzyczą ci ,,JESTEŚ ZAJEBISTA!" Masz pisać dalej, bo geniusz, geniusz i geniusz ja ci stopy będę całować naprawdę może ty nie jesteś zadowolona, ale my twoi wierni fani TAK! Nie mogę doczekać się odcinka następnego Pozdrawiam
    Marudek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na rozdział i jeśli chcesz, proszę napisać, czy chcesz być informowana - robię listę xD. Szczegóły na stronie :3
    http://daten-shi-yaoi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie mogę się zgodzić. Moim zdaniem wybrałaś sobie bardzo trudną do pisania narrację. Mam na myśli to, że piszesz i starasz się poświęcać równe porcje uwagi każdemu z bohaterów, splatając ich losy ze sobą w pełną całość. A bohaterów masz sporo.
    I sądzę, że wychodzi Ci to naprawdę dobrze. Opowiadanie dla mnie czyta się łatwo i przyjemnie. Co chwilę mam ten problem, że nie wiem która z postaci jest moją ulubioną, bo z każdym rozdziałem mi się to zmienia. Także uważam, że kawał dobrej, trudnej roboty. I jako nieśmiały czytelnik nie chciałabym, żebyś tak po macoszemu to zakończyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie, ze tak to widzisz :) Jednak nie ma sie o co marteic, nie skoncze tego po macoszemu, Nawet jesl zajmie mi to 30 rozdzialow, to dopne to na ostatni guzik. Tylko mam teraz maly kryzys jesli chodzi o to opowiadnie, im wiecj pisze tym wyzej stawiam poprzeczke, to.pewnie dlatego :) ale podolam xd

      Usuń
  4. Och, nawet jeśli tak ci się wydaje, nie ma się co martwić! Piszesz wciąż tak samo zajebiście! Wiem jak to jest, kiedy się wydaje, że dalej już się nic nie napisze i ze zdania na zdanie jest gorzej... Mimo wszystko, u ciebie naprawdę poziom nie spada ^_^ Wręcz przeciwnie, z rozwinięciem akcji jest coraz bardziej ciekawie! Domyślam się, że to wymaga od ciebie trochę więcej pracy, ale gorąco ci kibicuję!
    Nie mogę się doczekać następnego, tak bardzo bardzo chcę wiedzieć co się stanie. Chociaż mocno bym się zasmuciła, gdyby ktoś został z powodu tego incydentu wywalony. Ale wyobrażam sobie, że na pewno nieźle się popieprzy.
    Współczuje Kusatsu, bo wszystkie sprawy mają się coraz gorzej względem niego.
    Trochę spóźniona jestem z komentarzem, ale jestem! :)

    OdpowiedzUsuń