wtorek, 8 października 2013

25. Szczególny stan umysłu


Domek „JUNKIE”

Ozawa szedł do domku raczej niespiesznie. Starał się wymyślić w miarę wiarygodną historyjkę. Za nic w świecie nie mógł powiedzieć, że sprzedał Tsuji'ego opiekunowi. Chociaż zażenowana i jednocześnie wściekła twarz Shogo, byłby zapewne niesamowitym widokiem. Jednak gdyby doświadczył tego zjawiska, zapewne doświadczyłby także rozwścieczenia Numaty, a tego wolał uniknąć.
Także wchodząc do pokoju, Meiji postarał się by wyglądać na nieco przygnębionego i wystraszonego.

- I co? - wypalił od razu Shogo widząc, że biała głowa pojawiła się w drzwiach.

- A nic szczególnego... - Meiji nie chciał do razu zacząć normalnej rozmowy. Przecież nikt od Numaty nie wyszedł nigdy zadowolony. O tym nie krążyły nawet legendy, to zjawisko po prostu nigdy nie zaistniało.

- No, gadaj! - Shogo spojrzał na niego nieco bardziej uważnie. - Mam nadzieję, że niczego mu nie wypaplałeś.

- Oczywiście, że nie! Zgłupiałeś? Miałbym wsypać mojego współlokatora? - Ozawa udawał, że był w największym stopniu oburzony słowami Tsuji'ego. Jednak jego ciało zaczynało się pocić, co oznaczało tylko tyle, że powoli wpadał w panikę.

- To czego chciał?

- Powiedział, że zrobiliśmy sobie z niego żarty. I, że jeżeli jeszcze raz wpadnie nam taki głupi pomysł do głów, to karze nam klęczeć na grochu przez całą noc w jego gabinecie. On oczywiście będzie się wszystkiemu przyglądać, a ponieważ jest potworem, to wcale nie potrzebuje snu. - Meiji spojrzał na Shogo, miał szczerą nadzieję, że chłopak to kupił. Jak dla niego to brzmiało nawet wiarygodnie. Chociaż nie był pewien czy Numata poświęciłby dla nich swoje prawo do snu. No ale tego Tsuji także nie mógł wiedzieć.

- No a dlaczego nie powiedział tego mi, tylko tobie? - Ozawa przewrócił oczyma, czy ten cholerny, zakochany głupek musiał być aż tak dociekliwy?

- A bo ja wiem? Może też czuje do ciebie miętę i nie chciał tak bezpośrednio grozić swojej ukochanej księżniczce. - Tsuji słysząc te słowa aż cały się zagotował, a jego twarz poczerwieniała ze złości. Chwycił swoją poduszkę i rzucił nią w stronę rozbawionego Ozawy, który dostał nią proso w twarz.

- Au! Nie bij mnie za mówienie prawdy!

- Nie biję. Gdybym chciał cię uderzyć, to z pewnością nie zacząłbym od rzucania poduszką. - Tsuji pokazał język Meiji'emu i z gracją uchylił się od lecącej z powrotem poduszki.

- Jasne... – Ozawa udawał nieco oburzonego, jednak w głębi duszy cieszył się, że zeszli już z tematu rozmowy jego i opiekuna.

- Już nie udawaj, że jesteś zły. Gdybyś nie rzucił tym durnym tekstem, to nie dostał byś poduszką w nos.

- No dobra. - Ozawa usiadł na łóżku obok Tsuji'ego i zajrzał mu głęboko w oczy. Na jego twarz natomiast wpełzł piekielny uśmieszek. Nie spodobało się to Tsuji'emu nawet w najmniejszym stopniu, odruchowo się od niego odsunął i spytał podejrzliwie:

- Czemu mi się tak przyglądasz? I to jeszcze z tak przerażającym wyrazem twarzy...

- Powiedz mi, czy ty w ogóle kiedykolwiek robiłeś to z facetem? - Tsuji skamieniał i nie był w stanie wykrztusić z siebie ani jednego słowa, co dla Ozawy oznaczało tylko jedno. - Nie robiłeś!
- No i co z tego? - oburzył się Shogo i poczerwieniał na twarzy. Dlaczego do cholery ten mały parszywiec musiał o to spytać? No dlaczego?

- Douczyć cię? - Gdyby to było możliwe, prawdopodobnie w tym momencie Meiji'emu urosłyby właśnie małe, czerwone, diabelskie różki.

- Nie musisz się kłopotać, wiesz, jakoś dam sobie radę bez twojej pomocy...

- Mhm, oczywiście. Z pewnością będzie to wyglądało tak, że będziesz leżał i mówił „Och nie, proszę, nie tutaj, ała to boli, ach, ach, wyjmij go!” - Ozawa zaczął głośno jęczeć udając wszystkie prawdopodobne odgłosy, które w najbliższej przyszłości miałby wydobyć się z gardła Shogo. Tsuji natomiast, gdy do jego uszu dotarło kilka pierwszych dźwięków, od razu rzucił się na współlokatora zakrywając mu usta. Był zażenowany do granic możliwości. Jak on w tym momencie nienawidził siebie za to, że wydał się przed tym cholernym, małym, wrednym głupkiem.
Gdy oni szarpali się na łóżku, do ich pokoju weszła zaciekawiona dwójka z sąsiedniego pokoju. Niestety ani jedno, ani drugi nie potrafiło uszanować takiego zjawiska jak prywatność.

- Co tu się wyprawia? - zapytał jak zwykle nieco znudzonym głosem Yonokawa, a zza jego pleców wyłonił się Sugita.

- Nic! - pisnął Tsuji i puścił rozbawionego Ozawę. Jeszcze tylko tej dwójki mu tutaj brakowało. Jego sekretna miłość nie była już w ogóle bezpieczna! No już nie do końca taka sekretna, ale zawsze coś.

- Właśnie widzę – powiedział nieco rozdrażniony Sugita. - Dostawiasz się do mojego Ozawy.

- A niby, w którym miejscu on ma napisane, że należy do ciebie, co? - Orinosuke zawsze działał Tsuji'emu na nerwy i to się nigdy w świecie nie zmieni. Nawet teraz, gdy Meiji już nie siedział w jego głowie. On po prostu nie znosił tego zarozumiałego dupka i tyle. Sugita także nie pałał do Shogo wielką miłością. Ich dialog zawsze rozpoczynał i kończył się kłótnią. Ich znajomość była po prostu niewypałem. Ale nie mogli nic na to poradzić.

- Och, widocznie nie szukałeś dobrze, skoro jeszcze nie znalazłeś. - Lodowate spojrzenie przebijało na wylot ciało Shogo, ten jednak nie miał zamiaru się poddawać. Jednak zamiary zamiarami, nie zawsze udaje się je zrealizować. Do rozmowy wtrącił się jak zwykle najbardziej odpowiedzialny członek domku, czyli Yonokawa. Złapał Sugitę za kark, a na Shogo spojrzał niezwykle karcącym spojrzeniem.

- Dajcie już sobie z tym spokój, nie chce mi się zawsze robić za dobrą wróżkę, jednak bez tego wasza dwójka się pozabija... A to tylko dodatkowe problemy.

- Właśnie – podchwycił Meiji. - Nie ma się o co kłócić. Ja i Shogo tylko się wygłupialiśmy, do niczego nie doszło. - Ozawa uśmiechnął się słodko w kierunku skwaszonego Sugity, któremu nie spodobało się, że został skarcony jak małe dziecko. Jednak jeśli kogokolwiek w tym domku szanował, to był to właśnie Yonokawa.

- Ej, a może skoro już tu wszyscy jesteśmy, a niewątpliwie wieje nudą, to może w coś zagramy? - Entuzjazm Meiji'ego nie udzielił reszcie, niemniej jednak, cała czwórka była potwornie znudzona.

- Co masz na myśli? - Tym razem temat podłapał Raidon. Siedzenie z wiecznie naburmuszonym i zarozumiałym Sugitą nie było tak wspaniałą odskocznią jak myślał. Czasami i on musiał się do kogoś normalnie odezwać. Poza tym, zauważył dziwne zachowanie Ozawy oraz Shogo. Tak więc miał małą nadzieję, że któryś z nich się w jakiś sposób wygada. Będzie musiał ich uważnie słuchać.

- Moglibyśmy pograć w karty – uśmiechnął się figlarnie.
- Ale rozumiem, że jest jakieś „ale”. - Yonokawa przyjrzał mu się uważnie.

- Oczywiście, że jest. Samo granie jest nudne. Zagrajmy na zasadach, kto przegrywa ten ściąga jedną rzecz i tak dopóki ktoś nie zostanie nagi. - Meiji popatrzył na twarze zebranych osób. To co było najzabawniejsze to to, że Sugita jak i Shogo odrobinę pobledli. Jednak jeśli Raidon przystanie na propozycję, pozostała dwójka pewnie także się przyłączy.

- Zgoda – powiedział Yonokawa. - Dodajmy jednak do tego jeszcze mały szczegół. Przegrana osoba musi zrobić nago dwa okrążenia wokół domku. - Z ich dialogu można było się domyśleć, że Raidon oraz Meiji byli niezłymi hazardzistami.
- Powariowaliście... - powiedział cicho Tsuji. Popatrzył na Sugitę, który wydawał się być tak samo zadowolony jak i on. Koniec świata nastąpił, jego uczucia oraz Orinosuke były podobne. Armageddon.

- Nie peniaj, będzie niezła zabawa. - Entuzjazm Meiji'ego podzielał tylko Yonokawa. Jednak mimo wszystko, chłopcy przysiedli do kart. Ciekawe, który z nich będzie musiał odbyć ciekawy bieg wokół domku?