niedziela, 11 sierpnia 2013

23. Szczególny stan umysłu

Edit 21 sierpnia.
Zapraszam na OneShota Epizod Krainy Podniebnych Drzew ;)

Edit 9 września.
Kolejny OneShot. Tym razem wesoły i odmóżdżający. Zapraszam każdego, kto ma ochotę poczytać coś lekkiego. Pewnego razu w Japonii. Czyli o bolesnej lekcji, że nie zawsze warto podglądać.



Kiedy Kusatsu poczuł, że dłoń Genpaku z klatki piersiowej przesunęła się na rozporek, szarpną się nerwowo i obrócił głowę, tym samym przerywając pocałunek. Wciągnął głęboki łyk powietrza i z całych sił starał się coś powiedzieć. Niestety z jego ust wydobywały się tylko pojedyncze sapnięcia i dźwięki nieznajomego pochodzenia. Nigdy by się nie spodziewał tego, że dłoń Genpaku może być aż tak sprawna. W momencie, w którym poczuł ją pod swoją bielizną, całkowicie zapomniał, że posiadał zdrowy rozsądek, który w tym momencie powinien był ostrzec go przed zbliżającym się aktem. Na nic zdało się także przekonywanie siebie, że nie miał ochoty obcować z wprawnym Hagino. Kusatsu płoną z pożądania i nie było już odwrotu. Genpaku natomiast, doskonale wiedział, że blondyna opuściły już jakiekolwiek hamulce. Dlatego też nie martwił się już o próby powstrzymania nadchodzącego stosunku. Hagino poluzował swój uścisk i oswobodził ręce blondyna, bacznie obserwując jego reakcję. Jednak tak jak się spodziewał, Kusatsu nie zaczął się bronić. Genpaku niedelikatnie szarpnął leżącego pod sobą  chłopaka i rzucił go na łóżko, znów obezwładniając go ciężarem swojego ciała. Nie miał najmniejszego zamiaru kochać się spokojnie i delikatnie. Nie po tym, jak blondyn cały czas mu odmawiał. Teraz była jego szansa na rewanż. Bo znając charakterek blondyna, nie miał pojęcia kiedy mogłaby nadarzyć się następna okazja. Tak więc szybko i sprawnie pozbył się dolnej części ubrań blondyna, która najbardziej mu przeszkadzała. Leżący pod nim i konający z podniecenia Kusatsu stanowił naprawdę ładny widok. Hagino złapał za uda Kuniyuki’ego i szarpnął go do góry, nie robiąc nic tylko się przyglądając.

- Co robisz kretynie?! – warknął zażenowany do granic możliwości blondyn. Genpaku właśnie bezwstydnie się mu przyglądał, a bezczelny uśmiech nie schodził z jego twarzy. Kusatsu szarpnął nogami, jednak napalony Genpaku okazał się dużo silniejszy od swojej mniej napalonej wersji.

- Oglądam – odpowiedział mu całkiem spokojnie, po czym przerzucił Kusatsu na brzuch. Nie czekając na zaproszenie rozchylił uda, wierzgającego już blondyna. Hagino z premedytacją rozdrażnił leżącego pod nim chłopaka. Uwielbiał patrzeć gdy Kuniyuki zachowywał się jak zdenerwowana i prychająca kotka. Tak więc, podniecony jeszcze bardziej przez szarpaninę Genpaku, nie bawiąc się w zbędne ceregiele wprowadził w blondyna jeden palec. Kusatsu syknął przeciągle, jednak jego rozsądek, znów zaczął odpływać, w chwili, gdy Genpaku rozpoczął rozciągać go swoimi palcami. Bezwstydnie zaczął się na nie nabijać błagając chłopaka by w końcu w niego wszedł. Hagino jednak postanowił pobawić się trochę dłużej, niż to sobie zaplanował. Skoro blondyn okazał się aż tak wyuzdany, dlaczego by tego nie wykorzystać? Szybko wycofał swoje place z ciepłego wnętrza jęczącego Kuniyuki’ego i najzwyczajniej w świecie usiadł pod ścianą przyglądając się jego zdezorientowanej buźce. Jednak konsternacja Kusatsu nie trwała zbyt długo. Nie pytając nawet, o co chodziło Genpaku z tym nagłym zwrotem akcji, przysunął się do niego i sam zaczął rozpinać jego rozporek. Jedyną rzeczą, której pragnął w tej chwili, było poczuć w sobie nabrzmiałego penisa Hagino. Jednak nie taki był plan. Genpaku odtrącił dłonie blondyna i łapiąc go za szyję przyciągnął w swoim kierunku.

- Nie tak szybko – powiedział kpiąco. – Na wszystko trzeba sobie zasłużyć. – Normalnie, blondyn rzuciłby się na niego z pięściami, jednak teraz całe jego ciało płonęło z pożądania, a on nie miał zamiaru skończyć na robótce ręcznej. Nie pytając nawet o to, czego Genpaku oczekiwał, przystąpił do działania. Zachłannymi dłońmi zaczął zdejmować z Hagino ubrania, które o dziwo cały czas się na nim znajdowały. Blondyn ocierał się o klatkę piersiową chłopaka i rozsiadł się na nim wygodnie. Przytłumiony jęk wydobył się z jego gardła, gdy między udami poczuł szorstki materiał dżinsów, co najważniejsze już uwypuklony. Kusatsu gwałtownie wpił się w usta Genpaku, a ręce wczesał w jego włosy. Dłonie Hagino natomiast krążyły po rozpalonym ciele blondyna, coraz częściej zahaczając o pośladki. W końcu i on poczuł, że długo już tak nie wytrzyma. Uniósł biodra Kuniyuki’ego, tym samym robiąc sobie dostęp do swojego rozporka.  Genpaku wyciągnął swojego penisa, a już po chwili Kusatsu nabił się na niego, krzycząc przeciągle. Dłonie Hagino oplotły się na biodrach blondynach, by pogłębić każde pchnięcie. Kuniyuki unosił się i opadał. Czuł jak palce Genpaku coraz mocniej zakleszczały się na jego pośladkach. By sprawić sobie jeszcze większą przyjemność, złapał swojego penisa i zaczął nim miarowo poruszać. Jego jęki i sapanie Hagino były coraz głośniejsze. Kusatsu doszedł prosto na klatkę piersiową partnera, wieńcząc swój wytrysk głośnym jęknięciem. Genpaku natomiast dalej nabijał go na siebie, by po chwili wylać się w jego wnętrzu. Jednak nie pozwolił blondynowi z siebie zejść.

- Puść mnie już, zboczeńcu – powiedział blondyn próbując zgramolić się z Hagino.

- Tak bardzo chciałeś mieć  go między nogami, że pozwolę ci jeszcze na nim posiedzieć. – Blondyn aż zakrztusił się własną śliną. Niewiele myśląc walnął dłonią w głowę Genpaku. Ten jednak tylko się zaśmiał i dalej trzymał blondyna mocno za uda.

- Puszczaj! – wrzasnął i zaczął wierzgać, jednak jak można się domyślić, nie przyniosło to większych rezultatów. A Hagino dalej bawił się w najlepsze.

- Rób tak dalej, a będziemy musieli powtórzyć naszą zabawę. – Kuniyuki popatrzył na niego nienawistnie i się uspokoił. Musiał, bowiem szarpaniną niczego nie osiągnie.

- Rób tak dalej, a już nigdy tego nie powtórzymy. – Hagino zrobił smutną minkę, jednak puścił blondyna. Po dzisiejszej zabawie był pewien, że tym razem nie wytrzymałby długo w celibacie. Kuniyuki skrzywił i opadł na łóżko. Popatrzył na zadowolonego z siebie Genpaku i ostatnim wysiłkiem hamował chęć mordu.

- I czego się tak głupkowato uśmiechasz, co?

- Nigdy bym nie pomyślał, że moja księżniczka jest aż tak wyuzdana. – Po tych słowach poduszka poleciała prosto w stronę rozbawionego Hagino. Zdenerwowany Kuniyuki wstał z łóżka by pozbierać swoje rzeczy, kiedy przypomniał sobie o jednym, małym szczególe. Ryknął na całe gardło i z najwyższym stopniem obrzydzenia wypisanym  na twarzy, popatrzył na Hagino.

- Fuuu, musiałeś we mnie dojść?! – Genpaku popatrzył na niego lekko zszokowany, jednak zaraz znów się roześmiał. Otarł łzę rozbawienia i odpowiedział blondynowi:

- Jakie fu? Przecież wypełnia cię sperma boga seksu! – Kusatsu syknął zdenerwowany i łapiąc za ręcznik wybiegł nago z pokoju kierując się prosto do łazienki. Niestety, cały czas towarzyszył mu głośny rechot Hagino. Dlatego zdenerwowany do granic możliwości oprzytomniał dopiero, gdy zatrzymał się na czyjejś klatce piersiowej. Zdezorientowany popatrzył na zadowoloną twarz Shozo. Jednak nie to było najgorsze. Blondyn usłyszał kroki Genpaku, który w ślad za nim ruszył do łazienki. Niewiele myśląc Kuniyuki wciągnął Idane do łazienki i zamkną drzwi.

- Nie odzywaj się, jeżeli nie chcesz żeby nas pozabijał – warknął w stronę chłopaka, po czym na wszelki wypadek, podparł drzwi plecami. A Shozo z przyjemnością obserwował nagie i spięte ciało blondyna. Bo w przeciwieństwie do niego, w ogóle nie obawiał się gniewu Genpaku.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

22. Szczególny stan umysłu



A oto i kolejny  rozdział. Do najdłuższych nie należy, jednak coraz ciężej pisze mi się to opowiadanie. Jednak mam zamiar je dokończyć, więc spkojnie. 
Zapraszam do czytania ;)
***
 
Meiji szedł do domku opiekuna najwolniej jak tylko umiał. Zanim zrobił każdy krok liczył w głowie do pięciu. Czyżby jego niewinny żarcik obrócił się przeciwko niemu? Cóż, było to bardzo prawdopodobne. Jednak gdyby faktycznie Numata chciał wymierzyć jakąś karę, z pewnością dostałoby także Tsuji’emu. 
Przed wejściem zapukał dwa razy, zrobił zmarnowaną minę o wszedł do środka. W momencie, w którym przekroczył próg, od razu powiało złem, niczym z pieczary smoka. A on nieuzbrojony musiał stawić mu czoła. Meiji poprzysiągł sobie, że po raz ostatni wygłupiał się w taki sposób. Spotkania sam na sam z Noritoshi’m to dla niego zdecydowani za dużo.

- Usiądź sobie wygodnie. – Numata wskazał krzesło swojemu podopiecznemu. Zabawnie było się przyglądać, jak chłopak delikatnie i niepewnie stawiał kroki. Każdy strach tych rozpuszczonych dzieciaków, był niczym pokarm dla jego duszy. Uwielbiał się nad nimi znęcać.

- Tylko niech mnie pan nie krzywdzi – wyjęczał żałośnie Meiji i opadł na krzesło. Nie miał nawet odwagi by spojrzeć w oczy opiekuna.

- A czy ja was kiedykolwiek skrzywdziłem? – Chłopak wolał pominąć to milczeniem. – Powiedz mi tylko, o co chodziło Tsuji’emu i jesteś wolny.

Ozawa zmieszał się, a na jego twarz wdarł się dziwny grymas zaniepokojenia. Tsuji na pewno go zabije, gdy tylko dowie się o tym, że Ozawa go wydał. Jednak z wariantów, które mu pozostały, zdecydowanie wolał gniew współlokatora niż Numaty. Poza tym, chłopak zorientował się już, że Noritoshi chciał tylko upewnić się w swoich domysłach. Ozawa wyobraził sobie jak słodko musiał wyglądać Tsuji kiedy siedział w tym domku. Mimowolny uśmieszek wlał się na jego twarz. Jednak gdy tylko usłyszał ponaglające chrząknięcie opiekuna, jego twarz znowu pobladła, a o wesołym grymasie nie było mowy.

- Nie wiem czy mogę… - zaczął niepewnie. – Tsuji powiedział mi to w sekrecie.

- Daruj mi ten teatrzyk. Za dobrze cię znam, żeby uwierzyć w to, że nie chcesz wygadać małej tajemnicy swojego kolegi. – Fakt, ale przynajmniej nie będzie musiał kłamać, że nie stawiał żadnego oporu w starciu z opiekunem.

- Dobra, powiem. Zresztą i tak nie mam innego wyjścia. Jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało, Tsuji się w panu zadłużył. – Meiji przyglądał się uważnie twarzy opiekuna, jednak ta ani nie drgnęła. W ogóle chyba żaden mięsień Numaty się nie poruszył, jakby usłyszana informacja była dla niego najzwyczajniejsza na świecie. Jak wielkie mniemanie o sobie miał ten człowiek?

- I co tak siedzisz? Wypad . – Ozawa o mało nie udławił się powietrzem. Wypad? Tak od razu? Nie miał zamiaru wypowiedzieć się na ten temat? I jak on biedny, zaciekawiony chłopiec teraz zaśnie? Chociaż z pewnością na przestrzeni paru dni się to rozwiąże. I nagle do głowy Meiji’ego wpadł pewien pomysł. Skoro nie mógł cały czas obserwować opiekuna i jego zachowania, to jednak mógł podglądać tę drugą połówkę popapranej miłości. Ozawa uśmiechnął się najpiękniej jak tylko mógł, zrobił duże, proszące oczka i wypowiedział najsłodziej jak tylko potrafił:

- Mam do pana baaaaaardzo wielką prośbę – Ozawa aż cały opływał słodkością, niejednemu od tej słodyczy zrobiłoby się niedobrze. Jednak, na całe szczęście, Noritoshi był już wprawiony w boju. Nieufanie popatrzył na chłopaka i skinieniem głowy rozkazał mu mówić.

- Czy może byłby taka możliwość, żeby zostawić nas w pokojach tak jak jest teraz?

- A jaki masz w tym interes? – Ozawa naburmuszył się teatralnie, jednak jego słodkie i migoczące ja dalej nie zniknęło.

- Też coś! Żadnego.

- Pomyślę nad tym, idź już sobie. – Noritoshi chciał się go teraz jak najszybciej pozbyć. Chociaż nie przeczył, że zatrzymanie obecnego stanu rzeczy mogłoby być mu na rękę. Trochę zastraszony Meiji robiłby za doskonałego informatora.  Bo skoro Shogo był na tyle głupi i nierozsądny by się w nim podkochiwać, to czemu miałby z tego nie skorzystać? Jednak za nim przystąpi do prawdziwego ataku będzie chwilę musiał skrywać swoje intencje. Zabawa nieświadomym chłopakiem może być niesamowicie dobrą rozrywką. Dlatego też, za nim Meiji opuścił domek, powiedział jeszcze do niego:

- Tylko ani słowa Tsuji’emu, że się wygadałeś. – Chłopak pokiwał głową i wyszedł od opiekuna. Tylko co on miał teraz powiedzieć Shogo? A, coś wymyśli. Jeśli tylko będzie wiarygodny, to Tsuji kupi wszystko.

Domek „PSYCHO”
Pokój Genpaku Hagino i Kuniyuki’ego Kusatsu.

- Naprawdę cię zapiję, zatłukę i z dumą przyznam się do wszystkiego! – Warczał zdenerwowany Kusatsu biegając za swoim kolegą dookoła pokoju i dzierżąc w ręce lampkę nocną. Genpaku za nic w świecie nie chciał dostać nią po głowię, więc z gracją cały czas uchylał się od ciosów swojego napastnika. Jednak ile można uciekać? W końcu każdy się męczy. Hagino stanął i wyciągnął ręce przed siebie, by blondyn mimo wszystko nie mógł podejść za blisko niego.  

- Oddychaj, uspokój się – powiedział łagodnie, jednak głupkowaty uśmieszek dalej nie schodził z jego ust.

- O to się nie martw, oddycham. Jednak ty zaraz przestaniesz. – Kuniyuki ruszył na niego pędem, jednak na swoje nieszczęście zaplątał się od kabel od lampki i runął na Genpaku niczym kłoda. Niedoszłe narzędzie zbrodni potoczyło się pod łóżko, a blondyn utknął w silnym uścisku współlokatora po raz kolejny.

- Ale ty na mnie lecisz – skwitował inteligentnie Genpaku i zaczął się śmiać. A Kusatsu znów zrobił się cały czerwony ze złości.

- Zamknij się w końcu! – Było to jedyna zdanie, które w obecnej sytuacji przeszło mu przez gardło. Straszne było także to, że był za blisko Hagino, a hormony zdecydowanie nie były teraz jego sprzymierzeńcem. Blondyn zaczął się szamotać jeszcze bardziej. Czekał na dosłownie jedną sekundę, w której Genpaku poluzuje swój uścisk. Nic takiego jednak się nie stało. Aczkolwiek sytuacja jednak  trochę się zmieniła. Hagino sprytnie i szybko sprawił, że blondyn znalazł się pod nim. Dopilnował także, by żadna z dłoni Kusatsu nie poruszała się swobodnie. Powoli zbliżył swoje usta do twarzy blondyna, by po chwili złożyć delikatny pocałunek na jego wargach. A Kuniyuki wyzywając się w myślach od najgorszych puszczalskich zachłannie odwzajemnił jego pocałunek. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Genpaku odczyta to jako zaproszenie do dalszych czynów, w końcu działał instynktownie niczym zwierz. I jak się okazało, nie musiał długo czekać na potwierdzenie swoich teorii. Hagino przyssał się do jego szyi niczym pijawka, by zostawić na niej czerwony i dorodny kształt. Jego usta pracowicie całowały każdy centymetr skóry, który aktualnie znajdował się w ich zasięgu. Kusatsu spojrzał w przydymione oczy Genpaku i zauważył w nich czyste i zachłanne pożądanie. Jednak kiedy chciał wypowiedzieć słowa sprzeciwu, Hagino od razu go pocałował, nie pozwalając by wydobył się z nich jakikolwiek dźwięk. Umiejętnie jedną dłonią przytrzymywał obie ręce Kusatsu, po to by tą wolną błądzić pod jego koszulką. Wyglądało na to, że zabawa miała się dopiero zacząć.