poniedziałek, 5 sierpnia 2013

22. Szczególny stan umysłu



A oto i kolejny  rozdział. Do najdłuższych nie należy, jednak coraz ciężej pisze mi się to opowiadanie. Jednak mam zamiar je dokończyć, więc spkojnie. 
Zapraszam do czytania ;)
***
 
Meiji szedł do domku opiekuna najwolniej jak tylko umiał. Zanim zrobił każdy krok liczył w głowie do pięciu. Czyżby jego niewinny żarcik obrócił się przeciwko niemu? Cóż, było to bardzo prawdopodobne. Jednak gdyby faktycznie Numata chciał wymierzyć jakąś karę, z pewnością dostałoby także Tsuji’emu. 
Przed wejściem zapukał dwa razy, zrobił zmarnowaną minę o wszedł do środka. W momencie, w którym przekroczył próg, od razu powiało złem, niczym z pieczary smoka. A on nieuzbrojony musiał stawić mu czoła. Meiji poprzysiągł sobie, że po raz ostatni wygłupiał się w taki sposób. Spotkania sam na sam z Noritoshi’m to dla niego zdecydowani za dużo.

- Usiądź sobie wygodnie. – Numata wskazał krzesło swojemu podopiecznemu. Zabawnie było się przyglądać, jak chłopak delikatnie i niepewnie stawiał kroki. Każdy strach tych rozpuszczonych dzieciaków, był niczym pokarm dla jego duszy. Uwielbiał się nad nimi znęcać.

- Tylko niech mnie pan nie krzywdzi – wyjęczał żałośnie Meiji i opadł na krzesło. Nie miał nawet odwagi by spojrzeć w oczy opiekuna.

- A czy ja was kiedykolwiek skrzywdziłem? – Chłopak wolał pominąć to milczeniem. – Powiedz mi tylko, o co chodziło Tsuji’emu i jesteś wolny.

Ozawa zmieszał się, a na jego twarz wdarł się dziwny grymas zaniepokojenia. Tsuji na pewno go zabije, gdy tylko dowie się o tym, że Ozawa go wydał. Jednak z wariantów, które mu pozostały, zdecydowanie wolał gniew współlokatora niż Numaty. Poza tym, chłopak zorientował się już, że Noritoshi chciał tylko upewnić się w swoich domysłach. Ozawa wyobraził sobie jak słodko musiał wyglądać Tsuji kiedy siedział w tym domku. Mimowolny uśmieszek wlał się na jego twarz. Jednak gdy tylko usłyszał ponaglające chrząknięcie opiekuna, jego twarz znowu pobladła, a o wesołym grymasie nie było mowy.

- Nie wiem czy mogę… - zaczął niepewnie. – Tsuji powiedział mi to w sekrecie.

- Daruj mi ten teatrzyk. Za dobrze cię znam, żeby uwierzyć w to, że nie chcesz wygadać małej tajemnicy swojego kolegi. – Fakt, ale przynajmniej nie będzie musiał kłamać, że nie stawiał żadnego oporu w starciu z opiekunem.

- Dobra, powiem. Zresztą i tak nie mam innego wyjścia. Jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało, Tsuji się w panu zadłużył. – Meiji przyglądał się uważnie twarzy opiekuna, jednak ta ani nie drgnęła. W ogóle chyba żaden mięsień Numaty się nie poruszył, jakby usłyszana informacja była dla niego najzwyczajniejsza na świecie. Jak wielkie mniemanie o sobie miał ten człowiek?

- I co tak siedzisz? Wypad . – Ozawa o mało nie udławił się powietrzem. Wypad? Tak od razu? Nie miał zamiaru wypowiedzieć się na ten temat? I jak on biedny, zaciekawiony chłopiec teraz zaśnie? Chociaż z pewnością na przestrzeni paru dni się to rozwiąże. I nagle do głowy Meiji’ego wpadł pewien pomysł. Skoro nie mógł cały czas obserwować opiekuna i jego zachowania, to jednak mógł podglądać tę drugą połówkę popapranej miłości. Ozawa uśmiechnął się najpiękniej jak tylko mógł, zrobił duże, proszące oczka i wypowiedział najsłodziej jak tylko potrafił:

- Mam do pana baaaaaardzo wielką prośbę – Ozawa aż cały opływał słodkością, niejednemu od tej słodyczy zrobiłoby się niedobrze. Jednak, na całe szczęście, Noritoshi był już wprawiony w boju. Nieufanie popatrzył na chłopaka i skinieniem głowy rozkazał mu mówić.

- Czy może byłby taka możliwość, żeby zostawić nas w pokojach tak jak jest teraz?

- A jaki masz w tym interes? – Ozawa naburmuszył się teatralnie, jednak jego słodkie i migoczące ja dalej nie zniknęło.

- Też coś! Żadnego.

- Pomyślę nad tym, idź już sobie. – Noritoshi chciał się go teraz jak najszybciej pozbyć. Chociaż nie przeczył, że zatrzymanie obecnego stanu rzeczy mogłoby być mu na rękę. Trochę zastraszony Meiji robiłby za doskonałego informatora.  Bo skoro Shogo był na tyle głupi i nierozsądny by się w nim podkochiwać, to czemu miałby z tego nie skorzystać? Jednak za nim przystąpi do prawdziwego ataku będzie chwilę musiał skrywać swoje intencje. Zabawa nieświadomym chłopakiem może być niesamowicie dobrą rozrywką. Dlatego też, za nim Meiji opuścił domek, powiedział jeszcze do niego:

- Tylko ani słowa Tsuji’emu, że się wygadałeś. – Chłopak pokiwał głową i wyszedł od opiekuna. Tylko co on miał teraz powiedzieć Shogo? A, coś wymyśli. Jeśli tylko będzie wiarygodny, to Tsuji kupi wszystko.

Domek „PSYCHO”
Pokój Genpaku Hagino i Kuniyuki’ego Kusatsu.

- Naprawdę cię zapiję, zatłukę i z dumą przyznam się do wszystkiego! – Warczał zdenerwowany Kusatsu biegając za swoim kolegą dookoła pokoju i dzierżąc w ręce lampkę nocną. Genpaku za nic w świecie nie chciał dostać nią po głowię, więc z gracją cały czas uchylał się od ciosów swojego napastnika. Jednak ile można uciekać? W końcu każdy się męczy. Hagino stanął i wyciągnął ręce przed siebie, by blondyn mimo wszystko nie mógł podejść za blisko niego.  

- Oddychaj, uspokój się – powiedział łagodnie, jednak głupkowaty uśmieszek dalej nie schodził z jego ust.

- O to się nie martw, oddycham. Jednak ty zaraz przestaniesz. – Kuniyuki ruszył na niego pędem, jednak na swoje nieszczęście zaplątał się od kabel od lampki i runął na Genpaku niczym kłoda. Niedoszłe narzędzie zbrodni potoczyło się pod łóżko, a blondyn utknął w silnym uścisku współlokatora po raz kolejny.

- Ale ty na mnie lecisz – skwitował inteligentnie Genpaku i zaczął się śmiać. A Kusatsu znów zrobił się cały czerwony ze złości.

- Zamknij się w końcu! – Było to jedyna zdanie, które w obecnej sytuacji przeszło mu przez gardło. Straszne było także to, że był za blisko Hagino, a hormony zdecydowanie nie były teraz jego sprzymierzeńcem. Blondyn zaczął się szamotać jeszcze bardziej. Czekał na dosłownie jedną sekundę, w której Genpaku poluzuje swój uścisk. Nic takiego jednak się nie stało. Aczkolwiek sytuacja jednak  trochę się zmieniła. Hagino sprytnie i szybko sprawił, że blondyn znalazł się pod nim. Dopilnował także, by żadna z dłoni Kusatsu nie poruszała się swobodnie. Powoli zbliżył swoje usta do twarzy blondyna, by po chwili złożyć delikatny pocałunek na jego wargach. A Kuniyuki wyzywając się w myślach od najgorszych puszczalskich zachłannie odwzajemnił jego pocałunek. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Genpaku odczyta to jako zaproszenie do dalszych czynów, w końcu działał instynktownie niczym zwierz. I jak się okazało, nie musiał długo czekać na potwierdzenie swoich teorii. Hagino przyssał się do jego szyi niczym pijawka, by zostawić na niej czerwony i dorodny kształt. Jego usta pracowicie całowały każdy centymetr skóry, który aktualnie znajdował się w ich zasięgu. Kusatsu spojrzał w przydymione oczy Genpaku i zauważył w nich czyste i zachłanne pożądanie. Jednak kiedy chciał wypowiedzieć słowa sprzeciwu, Hagino od razu go pocałował, nie pozwalając by wydobył się z nich jakikolwiek dźwięk. Umiejętnie jedną dłonią przytrzymywał obie ręce Kusatsu, po to by tą wolną błądzić pod jego koszulką. Wyglądało na to, że zabawa miała się dopiero zacząć.

3 komentarze:

  1. Co tak krótko! Ja chce więcej, więcej i więcej!!! Ciekawe czy w kuniyuki pozwoli na rozdziewiczenie jego czy może jednak się sprzeciwi, kiedy będzie ostro? No ja czekam na więcej pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No wiesz co! W takim momencie! Jak możesz!
    I co ja biedna teraz zrobię mój dość zboczony umysł zacznie sobie pisać scenariusz jeszcze jakiś! ;) I szkoda że tak króciutko T.T

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybacz, będzie to komentarz odnoszących się do dwóch ostatnich notek. Gdybym "zjadła" literkę "k" to wiedz, że mój gruchot się sypie i niektóre litery raz stykają, a raz nie.
    Opowiadanie jest już prawie ukończone. Muszę tylko poprawiać epilog i dać do sprawdzenia :) Ja też mam wielką nadzieję, że coś jeszcze dla was napiszę. Fakt, macankami wszystkiego w życiu nie naprawisz, ale kto powiedział, że nie można pomarzyć :)
    Josh jest specyficzną postacią tak jak każda inna. Ale ja też go lubię.

    Chyba wszyscy czekają na scenę większych macanek. A ona już w niedzielę :)

    OdpowiedzUsuń