W
poprzednim odcinku:
Kusatsu
odbywał swoją karę w izolatce pogrążony we własnych myślach. Blondyn zaczął
powoli wracać na drogę, z której z wielkim trudem zawrócił. W jego głowie krążyła
jedna, głośna myśl „zabić Różowego”.
Sadatake
wchodząc do izolatki, by sprawdzić jak miewa się jego podopieczny, od razu
zauważał, iż z chłopakiem było coś nie tak.
Następnie
akcja przeniosła się do domu opiekuna. Między bohaterami nawiązał się dialog.
Sadatake doskonale znając swojego upartego podopiecznego, starał się
wyprowadzić go lekko z równowagi, by ten w potoku słów opowiedział, co
dokładnie siedziało w jego głowie. Sadatake dał do zrozumienia blondynowi, że
jeżeli nie będzie się pilnować, to wyrzuci go z ośrodka. Opiekun wspomina
także, iż jest świadom nieczystych zagrań Różowego.
Rozdział
skończył się zaproszeniem do morderczego treningu, który z radością zaoferował
jemu i innym podopiecznym Numata.
Tak
to mniej więcej wyglądało w poprzednim rozdziale ;)
I
jeszcze małe przypomnienie tego, co działo się w domku JUNKIE.
Doszło
do zamiany pokoi, po to by Shogo Tsuji i Meiji Ozawa wyjaśnili uczucia względem
siebie. Jednak teraz, Shogo nie był pewien swoich uczuć względem Ozawy. Przed
jego oczami stanął mu bowiem sadystyczny
Numata. Obydwoje bohaterowie są zagubienia, nie zdając sobie sprawy z tego, że
mogliby sobie nawzajem pomóc.
A
teraz czas na nowy, jeszcze pachnący świeżością rozdział.
Zapraszam
;)
***
Po
wyczerpującym treningu wszyscy chłopcy wrócili do swoich domków by chwilę
odpocząć. Naburmuszony Kusatsu nie raczył nawet zaszczycić spojrzeniem swojego
współlokatora. Shozo poszedł prosto do łazienki, a Iida rzucił się na swoje
łóżko i ani myślał o tym, żeby się podnosić. Jednak zmęczenie w ogóle nie
przeszkadzało mu w planowaniu dalszych zagrań. Jego nowa ofiara wymagała
bardziej zaawansowanego planu, niż jego poprzednie. Jednak ta myśl sprawiała,
że pewne obszary w jego mózgu uaktywniały się jeszcze bardziej. Nie kontrolował
nawet uśmiechu na swojej twarzy. Leżał i myślał. Nie zwrócił nawet uwagi, kiedy
drzwi cicho otworzyły się i tak samo bezszelestnie zamknęły. Etsuya był pewien,
że to Shozo wrócił właśnie ze swojego szybkiego prysznicu. Leżał spokojnie z
zamkniętymi oczami i zatapiał się w swoich myślach.
- I
co knujesz tym razem? - Usłyszał lodowaty głos i od razu się zerwał. Spojrzał w
rozwścieczone oczy Kuniyuki'ego i uśmiechnął się bezczelnie.
-
Jeśli naprawdę musisz wiedzieć, to zastanawiałem się nad tym w jakiej pozycji
lubi najbardziej kochać się Genpaku – Różowy puścił oczko w stronę Kusatsu i
przejechał powoli językiem po swoich ustach. Już dawno zdał sobie sprawę z
tego, że jeżeli chce wyprowadzić rozmówcę z równowagi, to musi uderzyć w czuły
punkt. A czułym i wstydliwym punktem blondyna okazał się jego
współlokator-głupek.
-
Czyli nie mam się czym martwić, skoro zajmujesz się takimi idiotycznymi sprawami. – Kusatsu stał
nieruchomo i z uporem udawał, że uwaga Różowego w ogóle go nie ubodła. Jednak
Kuniyuki był takim samym świrem jak Iida i doskonale zdawał sobie z tego
sprawę. Wiedział także, że nie ma wroga, z którym nie można wygrać. Potrzebna
była tylko cierpliwość.
-
Doskonale udajesz, że nic cię to nie obchodzi. Jednak sytuacja w łazience
udowodniał mi, że potrafisz jedynie kontrolować swoje słowa, gorzej jest już z
ciałem. - Etsuya wstał z łóżka i podszedł do blondyna tak blisko, jak tylko
mógł. Ich klatki piersiowe stykały się ze sobą, a spojrzenia piorunowały.
-
Wykopię cię stąd szybciej niż myślisz. - Kuniyuki złapał za nadgarstki
Różowego, po czym przygwoździł go do ściany. Swoją twarz przybliżył w taki
sposób, że ich usta prawie się ze sobą stykały. Kolanem natomiast rozdzielił
stykające się ze sobą uda Iidy.
-
Jednak zanim to zrobię, pokażę ci parę powodów, dla których nie warto mnie
denerwować – blondyn wyszeptał prosto do jego ust.
- I
co niby mi zrobisz? Zgwałcisz mnie? - Różowy prychnął i szarpnął się nerwowo.
Jednak nie był na tyle silny, by wyrwać się z żelaznego uścisku Kusatsu.
Blondyn natomiast prychnął i powiedział z pogardą:
-
Chciałbyś – roześmiał się gardłowo, po czym puścił Iidę. Jeszcze raz zmierzył
go chłodno i wyszedł z pomieszczenia.
Kiedy
wszedł do swojego pokoju od razu spoczęło na nim oskarżycielskie spojrzenie
Genpaku. Chłopak niby wiedział, że między Kusatsu a Różowym nie mogło nic
zajść, jednak w dalszym ciągu się niepokoił. Wolałby żeby blondyn na razie
trzymał się jak najdalej Iidy.
- I
co tam robiłeś? - spytał podejrzliwie, cały czas lustrując sylwetkę
współlokatora.
-
Umawiałem się na randkę – prychnął i usiadł na krześle przy biurku. Wziął do
ręki długopis i zaczął udawać, że nagle ma coś bardzo ważnego do napisania.
Chciał tym samym dać do zrozumienia
Hagino, że nie ma zamiaru teraz rozmawiać. Jednak, jak już wiadomo, Genpaku nie
potrafił odczytywać tak delikatnych sugestii, albo zwyczajnie nic sobie z nich
nie robił.
-
Poważnie pytam.
-
Poważnie odpowiadam.
-
Znowu zachowujesz się jak rozkapryszona panna. - Genpaku podszedł do blondyna i
wyciągnął mu długopis z ręki. Spokojnie czekał na jego reakcję.
- A
ty jak zwykle starasz się wyprowadzić mnie z równowagi. Oddaj długopis.
-
Nie.
-
Oddawaj – warknął ostrzegawczo blondyn.
- Nie
oddam, dopóki mi nie powiesz, po co tam polazłeś. – Hagino energicznie
wymachiwał długopisem tuż przed twarzą Kusatsu, tym samym jeszcze bardziej
doprowadzając go do białej gorączki.
- Już
mówiłem, umawiałem się na randkę. - Kuniyuki także nie chciał odpuścić.
- Ok,
czyli powinienem być zazdrosny. Nie ma sprawy, pokażę ci co się wtedy dzieje. -
Kusatsu po raz kolejny zlekceważył dziecięce myślenie Genpaku. Jednak gdy zdał
sobie z tego sprawę, leżał już twarzą zwróconą do podłogi. Hagino jedną ręką
złapał za nadgarstki blondyna, a druga podwiną jego bluzkę. Musiał do tego
wykorzystać niezwykle dużo siły, ponieważ leżący pod nim blondyn za nic nie
chciał przestać wierzgać.
- Co
ty robisz kretynie?! - wrzasnął zdenerwowany, a jego szarpanie jeszcze bardziej
przybrało na sile.
- To
co konieczne – odpowiedział mu ze stoickim spokojem Hagino i zabrał się za
pisanie czegoś na plecach Kuniyuki'ego. Blondyn gdy tylko poczuł, że długopis
zagłębił się w jego skórze, zaczął miotać przekleństwami jak szalony. Na swoje
nieszczęścia zadawał sobie sprawę także z tego, że nie było już takiej mocy, która
odciągnęła by Genpaku od jego genialnego pomysłu.
Hagino,
gdy tylko skończył, pocałował blondyna delikatnie w łopatkę, po czym z niego
zszedł. Usiadł spokojnie na biurku Kusatsu i przypatrywał mu się z
rozbawieniem. Kuniyuki natomiast, cały czerwony ze złości, podbiegł prosto do
lustra. Zabawnie było obserwować jak twarz z koloru krwisto czerwonego
przechodzi w kościsto-biały.
- Ten
tyłeczek należy tylko do Genpaku Hagino?! - wycedził przez zęby zdenerwowany do
granic możliwości. Nie umknęła także jego uwadze krzywa strzałka wskazująca
jego dolną część ciała. Blondyn sapiąc ze złości wziął do ręki najbliżej
stojący przedmiot, po czym powiedział:
-
Zabiję cię!
-
Czekam z niecierpliwością – powiedział rozbawiony Genpaku, po czym rozłożył
ramiona w geście miłego powitania. Po
pokoju natomiast rozniósł się jego wesoły śmiech i ryk zdenerwowanego blondyna.
Wchodzący
do domku Sadatake zignorował zwierzęce odgłosy dochodzące z ich pokoju.
Westchnął tylko i pokręcił głową bezsilnie. Wiedział, że Hagino potrafił sobie
poradzić z każdym stopniem zdenerwowania blondyna. Zastanawiał się tylko, co
tym razem wykombinował, że Kusatsu tak bardzo chciał go zabić. Jednak nie to
teraz było najważniejsze. Sadatake wziął łyk powietrze i wszedł do pokoju
naprzeciwko.
-
Etsuya musimy porozmawiać – chociaż nie miał pojęcia o czym takim miałby z
Różowym rozmawiać. Jednak musiał wybadać sytuację, chociaż w najmniejszym
stopniu.
- Z
przyjemnością – odpowiedział i wesołym krokiem poszedł za swoim opiekunem.
Domek
„JUNKIE”
Tymczasowy
pokój Shogo Tsuji'ego i Meiji'ego Ozawy.
-
Ach, jestem padnięty. – Meiji sapiąc opadł na łóżko i otarł ręką pot z czoła.
-
Racja, to bestia, a nie człowiek. – Niemniej zmęczony Shogo usiadł na łóżku i
przyglądał się szubko unoszącej się klatce piersiowej swojego kolegi.
-
Wolałbym żeby jedynym opiekunem był tutaj Sadatake. Wątpię żeby chciało mu się
tak nad nami znęcać.
- Czy
ja wiem... - odparł nieco zażenowany Shogo. - W gruncie rzeczy Noritoshi nie
jest taki zły... - Ozawa popatrzył podejrzliwie na swojego współlokatora i aż
podniósł się ze swojego łóżka podchodząc do zdezorientowanego Tsuji'ego.
Przyłożył mu rękę do czoła po czym powiedział:
- Nie
przegrzało cię przypadkiem? - Shogo gwałtownie strącił jego rękę ze swojego
czoła i automatycznie odwrócił swoją głowę w bok.
-
S...spadaj! - wybąkał nieco niewyraźnie.
-
Uhuhuh, kogoś tu kręci nasz sadystyczny opiekun. - Meiji uśmiechnął się
złowieszczo i usiadł blisko Tsuji'ego. Nie miał zamiaru odpuścić teraz swojemu
koledze. Nie po tak wielkim odkryciu.
-
Zgłupiałeś? - pisnął zażenowany chłopak. - Musiałbym być masochistą żeby...
Żeby się w nim kochać! - Jednak czerwona niczym cegła twarz Shogo, mówiła
całkowicie co innego.
- Nie
ma się czego wstydzić. Każdy lubi być kochany w inny sposób – Meiji szturchną
go w ramię po czym roześmiał się wesoło. W życiu by nie podejrzewał, że
ktokolwiek w ich domku może poczuć do Numaty coś innego oprócz skrytej
nienawiści.
-
Błagam cię... - zaskomlał chłopak, a po jego ciele przeszedł nieprzyjemny
drzesz. Jak on mógł się tak wydać? Idiota, idiota, idiota!
-
Spoko, nikomu nie powiem.
- Hm?
- popatrzył na Ozawę nieco nieprzytomnym wzrokiem.
-
Powiedziałem, że nikomu nie powiem. To będzie nasz mały sekrecik – Meiji
uśmiechnął się ciepło i poklepał Shogo po plecach. Jednak co jakiś czas dalej z
jego ust dochodziło wesoło parsknięcie, czym doprowadzał Tsuji'ego do szału.
-
Byłbym bardzo wdzięczny... - odpowiedział zażenowany.
- No
a teraz idź i z nim pogadaj.
-
CO?! - wrzasnął na cały głos, a jego twarz znów zrobiła się cała czerwona.
Przeklęte dziecięce zachowanie...
- Nie
wrzeszcz mi do ucha – powiedział nieco urażony Ozawa. - Idź i pogadaj z nim.
Jako jego podopieczny masz do tego prawo. Trochę gorzej by było, jakbyś na
obiekt swoich westchnień wybrał Sadatake – Meiji wesoło zachichotał. Och, jak
on teraz będzie się nad nim znęcał. Nie za mocno oczywiście. Już nawet
zapomniał o dniach, w których tak zażarcie kłócił się z Tsuji'm.
-
Przestań się ze mnie nabijać! - warknął nieco naburmuszony.
- Nie
nabijam się z ciebie, tylko służę dobrą radą.
- Też
mi rada. I co ja mu niby powiem?
-
Cokolwiek. Możesz mu na przykład powiedzieć, że masz w nocy koszmary i...
- I,
że może jeszcze moczę łóżko? – przerwał mu zdenerwowany Tsuji.
- Nie
no, bez przesady – powiedział rozbawiony. - Nie musisz się aż tak poświęcać.
Wymyśl parę koszmarów i powiedz, że nie wiesz czym mogą byś spowodowane. A jak
cię będzie chciał spławić, a na pewno będzie chciał, to powiedz, że już nie
pamiętasz spokojnie przespanej nocy. Może to ruszy jego lodowate serce.
- Ty
tak na serio? - Shogo popatrzył nieco podejrzliwie na Meiji'ego. Zastanawiał
się, co takiego siedziało w głowie tego chłopaka, że wpadł na tak głupi pomysł.
Jednak najgorsze było to, że mógłby się zgodzić na taki bezsensowny plan. Tsuji
miał wrażenie, że zaczynał powili wariować. Ale czego nie robi się z miłości?
-Całkiem
serio, idź albo sam po niego pójdę – przebiegły uśmieszek pojawił się na twarzy
chłopca, a jego oczy zaiskrzyły się niebezpiecznie.
- Nie
zrobiłbyś tego... - wybąkał niepewnie Shogo.
- A
chcesz się założyć? - Ozawa zerwał się z łóżka i niczym nowo narodzony pobiegł
w kierunku domku Noritoshi'ego. Zdezorientowany i oszołomiony Tsuji siedział
przez chwilę na łóżku, po czym dotarło do niego, co takie właśnie ma zamiar
zrobić jego współlokator. Ruszył za nim w pogoń, jednak nie miał najmniejszych
szans na złapanie go.
Ech 20 odcinków i co ja będę biedny teraz czytać????? Mam nadzieje, że szybko dodasz coś nowego pozdrawiam i czekam na część następną :)
OdpowiedzUsuńOj, znam ten szczególny stan, gdy oczy cię nienawidzą. Powinnam znaleźć pracę, gdzie będę czytać, czytać, czytać, a w wieku 40 lat oślepnę :) A tak na serio moje oczy wymiękają zawsze koło 3-4 nad ranem - razem z moim uśpionym już mózgiem. Oj tak, Araliel bywa czasem mściwy. Ale ma do tego prawo. Jak każdy ma swoje granice i czasem pęka. Cieszę się, że podoba ci się Josh. Jest trochę rozkapryszony, ale czasem przeglądając pudelka (a jak) i widząc rozkapryszone dzieci bogatych gwiazd w wieku 4-16, uważam, że Josh nie jest rozpieszczony :P Cieszę się, że podoba ci się mój styl pisania, budowania świata, chociaż wiem, że mimo to pozostawia wiele do życzenia. Ma wady, które wyłapię pewnie po skończeniu opowiadania. Dlaczego do mnie nie trafiłaś? Nie wiem :P Może dlatego, że się nie reklamuję. Zapewne kiedyś przeczytam coś twojego. W te wakacje. Jednakże... Miałam czytać wszystkie blogi po 7 lipca, po sesji, a nadal się regeneruję i staram skupić najpierw na pisaniu i zapasach. Mam nadzieję, że wybaczysz mi jeżeli twoje opowiadanie przeczytam w sierpniu (chociaż postaram się szybciej).
OdpowiedzUsuń