Edytowane 16.11.201r. : Zapraszam na mojego OneShota "Miłosierny Morderca" znajdziecie go w cudownej zakładce, która oczywiście nosi nazwę One Shot ;)
***
Przybyła burza nie
wyglądał źle. Oznajmić trzeba, iż faworyt Shozo Idane,
prezentował się całkiem zgrabnie. Przedstawił się szybko,
nieproblematycznie. Nikomu się nie naraził, do wszystkich podszedł
nader uprzejmie i... I w tym właśnie momencie zadzwonił budzik
Sadatake. Przez myśl mu przemknęło, że przecież nie może być
tak pięknie. Zmęczonym krokiem poczłapał do łazienki. Przemył
twarz zimną wodą, starannie umył zęby i ubrał się we wczorajsze
ciuchy. Oczywiście najpierw powąchał czy nadają się jeszcze do
noszenia. Nie szykował się na randkę, więc mógł mieć swojski
zapach. To znaczy pachnieć normalnie, jak mężczyzna, a nie fircyk
z katalogu dla kobiet. Przed wyjściem z domku popatrzył w lustro.
Ach tak! Zapomniał uczesać włosy, toteż przejechał po nich ręką,
wmawiając sobie, że ręka doskonale zastępuje grzebień.
Wyszedł swoim normalnym
krokiem i udał się do domku „PSYCHO”. Gdy
tylko wszedł do środka padło na niego piorunujące spojrzenie
Kusatsu, ponure spojrzenie Genpaku i całkiem wesoło spojrzenie
Iidy. Jak się można było już domyślić, cała trójka siedziała
w saloniku oczekując przyjścia opiekuna. Zapanowała niezręczna
cisza. Jedynym dźwiękiem jaki dało się w tamtym momencie
usłyszeć, było spadanie kropli wody z kranu na umywalkę.
- Przepraszam, że
przeszkadzam w tym kontemplowaniu ciszy ale czy może nowy kolega już
tutaj jest? - spytał wesolutko Etsuya i zamrugał filuternie
rzęsami. Kuniyuki widząc to prawie zwymiotował.
- W ogóle nie doszłoby do
takiej sytuacji, gdybyś był choć trochę uczciwy – zawarczał
blondyn i zgromił spojrzeniem Różowego. Jednak chłopak nie
zareagował i popatrzył na opiekuna.
- Nie, jeszcze go nie ma.
Przyszedłem tylko sprawdzić czy się tu jeszcze z Kusatsu nie
pozabijaliście.
- Nad wszystkim panuję! -
wyskoczył nie z tego ni z owego Genpaku jak to miał w zwyczaju.
Poczciwiec chciał tylko rozweselić atmosferę, która dla jego
pyszałkowatego charakteru była zbyt ciężka. Udało się tak jak
zwykle czyli wszyscy zebrani w pomieszczeniu pokręcili tylko
bezradnie głowami.
- I to mnie najbardziej
martwi... - dodał opiekun wychodząc już z domku. Gdy tylko drzwi
się za nim zamknęły Różowy przystąpił do ataku.
- W pierwszej kolejności do
wyeliminowania jesteś ty Kusatsu. Nie ma większego sensu tego
ukrywać, bo pewnie i tak zdajesz sobie z tego sprawę – wesołe
chochliki zatańczyły w oczach Iidy niebezpieczny, rytualny taniec.
- W co ty się smarku
bawisz? Żeby ci przypadkiem dupa nie zbladła na widok nowego
lokatora – wymruczał pod nosem blondyn i odwdzięczył się
niemiłym spojrzeniem.
- Wątpię żeby Sadatake
był zdolny do tego, by sprowadzić sobie kogoś kto narobi mu
jeszcze większego bajzlu – Różowy potrafił doskonale poznać
się na naturze człowieka i między innymi to czyniło go tak
niebezpiecznym. Jednak z drugiej strony, Kuniyuki był tu dłużej i
doskonale wiedział kto tak naprawdę rządził w tym przybytku dla
ćpunów i psycholi.
- Sadatake może nie, ale
chyba zapomniałeś, że jest tu jeszcze Numata – odpowiedział mu
z tryumfem w głosie. Miał nadzieję, że się nie zawiedzie w
swoich osądach. Opiekun drugiego domku byłby jednym z głównych
skandalistów i manipulantów na dworze królewskim, gdyby tylko
został do takiego dopuszczony.
- Pf, nie boję się nikogo
– odpowiedział Różowy lekko zbity z tropu. Kusatsu nic już nie
powiedział, pociągnął tylko Genpaku za rękaw dając mu do
zrozumienia, że czas wracać do domku. Hagino poszedł grzecznie za
swoim panem nie odzywając się nawet słowem. Wiedział, że blondyn
jest teraz niczym bomba atomowa i zmiecie z powierzchni ziemi
wszystko, co będzie najbliżej. I jak to przeważnie bywało to
właśnie Genpaku był najbliżej nabuzowanego Kuniyuki'ego.
Domek „JUNKIE”.
Atmosfera u młodych na
odwyku też nie była zbyt wesoła. Niby nie obchodziło ich to co
stało się z Masazumi'm, jednak czuli się niewesoło. W tym
momencie każdy czuł się zagrożony. Teoretycznie nigdy nie
przejmowali się tym, że mogą zostać wywaleni. Jednak coś tam z
tyłu głowy podpowiadało im, żeby jednak mieć się na baczności.
Placówka, w której obecnie przebywali miała tę zaletę, że nigdy
nie będzie widoczna na jakichkolwiek papierach. A to oznaczało, że
chociaż o tyle będą mieli mniej nasrane w życiorysie.
Pokój Meiji'ego Ozawy i
Raidona Yonokawy.
- Wiesz Raidon, tak się
zastanawiam, a co jeśli mnie też tak wrobi? - chłopak poruszył
się niespokojnie na łóżku przyjaciela i popatrzył głęboko w
jego oczy. Jak zwykle nie mógł z nich nic wyczytać oprócz tego
charakterystycznego znudzenia.
- Daj spokój, Numata nie
pozwoli nas tknąć palcem. Wymyślił sobie, że to on ma szczególne
prawa do zadręczania nas i za nic nie pozwoli sobie tego odebrać –
Yonokawa ziewnął i rzucił się twarzą do poduszki. Chciał tym
samym oznajmić Ozawie, że nie miał ochoty na żadne poduszki.
Jednak Meiji był zupełnie innego zdania. Wykorzystał to, że
Raidon leżał bezwładnie na łóżku i wskoczył mu na plecy.
Rozsiadł się wygodnie i zaczął po nim skakać. I pomimo tego, że
był raczej wątłej budowy dało się wyczuć, że jednak coś
ważył.
- Złaź ze mnie! - warknął
chłopak.
- Nie ma takiej opcji. Znowu
mnie olewasz! Mnie! - jego skakanie nasiliło się, a Raidon prawie
zwrócił śniadanie na poduszkę.
- Obiecuję, że cię zabiję
jeśli zaraz nie przestaniesz!
- Obiecanki cacanki –
droczył się dalej. A stopień podkurwienia Yonokawy zrobił się
niebezpiecznie czerwony. Raidon szarpnął się z całych sił i
zrzucił niesfornego Meiji'ego na podłogę. Z szybkością dzikiej
pantery złapał Ozawę za włosy i przygniótł jego głowę do
podłogi.
- Mówiłem, że cię zabiję
– sykną i nagle zorientował się, że ktoś ich obserwuje.
- Przeszkadzam? - Noritoshi
stał w drzwiach i przyglądał się chłopcom z niemałym
zainteresowaniem. Jednak wiedział, że w ich przypadku na czymś
takim by się skończyło. Co innego gdyby zastał w takiej pozycji
Shogo i Orinosuke...
- On się właśnie nade mną
znęcał – pisnął Ozawa i zrobił smutną minkę, tuląc się
przy tym niczym pokrzywdzone dziewczę.
- Z tego co widziałem przez
okno, to ty zacząłeś się nad nim znęcać pierwszy – nic nie
miało prawa umknąć tym sokolim oczom. Bidni chłopcy. Meiji
odpowiedział opiekunowi tylko uśmiechem.
- Co jest? - Raidon wypalił
do opiekuna jak do równieśnika. Pozwolił sobie na to tylko
dlatego, iż wiedział, że jest on w dobrym humorze.
- Kolega już przyjechał.
Psychopaci są już w naszej pięknej auli, brakuje tylko was małe
ćpuny – Numata nie przebierał w słowach. W końcu wszyscy tutaj
zdawali sobie sprawę z tego, kim tak naprawdę są.
I tak po kilku minutach
wszyscy byli już na wielkiej sali, która jak pamiętamy nie była
zbytnio przytulna.
Tajemnicze niebieski oczy
wpatrywały się we wszystkich jakoś pusto i bez wyrazu. Z pewnością
były to oczy dzikiego człowieka. Tylko dzikiego w jakim sensie?
Jego oczy był zagadką. Jednak na sali znajdowała się osoba, która
doskonale znała to spojrzenie. Iida, bo o nim mowa, doskonale
pamiętał jak te nic nie wyrażające oczy wpatrywały się w jego
ciało. Jak nie pokazywały żadnych emocji kiedy cierpiał, kiedy
zostawały na nim kolejne siniaki i okaleczenia. Doskonale znał tego
demona.
- To jest Shozo Idane –
beznamiętne przedstawienie nowego, które zaoferował opiekun,
wyrwało Różowego z tymczasowego osłupienia. Zdecydowanie nie tak
to miało wszystko wyglądać.
- Powiedzmy, że miło mi
was poznać – niski, melodyjny głos rozbiegł się po sali. Barwa
głosu była jak najbardziej przyjemna dla ucha, jednak bardziej
spostrzegawczy zauważyli, że był to głos niezwykle zimny i
wyrachowany. Jednak coś w nim sprawiło, że każdy patrzył na
Shozo jak na rzadki relikt. No może nie każdy.
- Czy mogę pozbyć się tej
przykrej formalności przedstawiania wszystkich? - Sadatake popatrzył
na nowego z nadzieję. Nie chciało mu się znowu wymieniać tylu
nazwisk i imion. Ile można?
- Oczywiście. Poznam
każdego w swoim czasie – Higo ucieszył się w duchu i wskazał
nowemu wychowankowi grupę za którą miał się udać. Standardowo
powiedział, że jeszcze później wpadnie sprawdzić jak się
dostosował.
Domek
„PSYCHO”.
-
Kuniyuki Kusatsu – blondyn wyciągną rękę w kierunku nowego.
Shozo kulturalnie odwzajemnił uścisk jego dłoni. Genpaku poszedł
w ślady blondyna i także się przedstawił. Tylko Etsuya szybko
wrócił do swojego pokoju nie odzywając się ani słowem.
-
Jak się sprawy mają? - Idane popatrzył wymownie na drzwi,
za którymi schował się Różowy. Dwójka chłopaków nie bardzo
wiedziała jak miała w ogóle to pytanie odebrać.
- Ale że jakie sprawy? -
Genpaku niezrażony tym, że może zostać odebrany jak głupek
spytał wprost. Chyba już przywykł do tego, że nie był
postrzegany jako wybitnie mądry człowiek.
- A, to wy nic nie wiecie.
Ja i Iida mamy wspólną przeszłość – powiedział zdawkowo i
włożył ręce do kieszeni. Kusatsu popatrzył na niego z pewnym
zaintrygowaniem.
- To znaczy, że jesteś
tutaj dlatego, że chcą cię użyć jako poskramiacza, tak? -
blondyn nieświadomie przybliżył się do nowego lokatora. Fakt ten
został zarejestrowany przez oczy Hagino. Mózg zaczął mu lekko
podpowiadać, iż nie jest dobry objaw, szczególnie, iż Genpaku
rościł sobie szczególne prawa do Kusatsu.
- Na to wygląda.
- Fascynujące – wyszeptał
pod nosem Kuniyuki. Tylko nie wiadomo czy słowo to donosiło się do
zaistniałej sytuacji, czy też do opisu osoby Shozo.
- Dobra, dobra, to idź go
oswajaj, my mamy swoje sprawy na głowie – Genpaku złapał
oszołomionego blondyna za rękę i wciągnął do pokoju. Bystry
mózg Idane od razu wyłapał co jest na rzeczy. Już teraz wiedział,
że będzie ciekawie. Blondyn był nawet w jego typie a rywalizacja z
kimś na poziomie Genpaku wydawała się niezwykle fascynująca.
Dobrze wiedział, że pod tą przykrywką głupka znajdował się
dziki, aczkolwiek uśpiony zwierz, wystarczyło go tylko obudzić. No
i oczywiście myśl, że Etsuya jest tutaj wprawiała go w stan
nieopisanego podniecenia. Czyżby trafił do raju?
Idane będzie się bawił w Etsuyę? Jeszcze razem coś wykręcą... Niech on już sobie poskramia Różowego, a Kusatsu zostawi w spokoju xD
OdpowiedzUsuńAle się porobiło... Junkie... wcale się im nie dziwię, że zaczęli się obawiać. Może to ich jakoś zintegruje? Bardziej myślałam, że to w ich domku będą rozłamy, a tu proszę. Jak w życiu - nigdy nie wiadomo, co się może stać.
Hehee, a opiekunowie mają często przerypane życie... grzebień zaginął, a ręka daje radę... a potem się jeden z drugim dziwią, że mają różne skojarzenia. xD
No właśnie najbardziej obawiałam się komentarza od Ciebie, bo grasz na wiolonczeli... xD Dlatego studiowałam części tego instrumentu (wiolonczela nie ma gryfu! xD Człowiek całe życie cię uczy).
Hah, a ja tak jakoś nie umiem przekonać się do swoim one shotów. Muszę się rozkręcić, żeby coś, było... ale zauważyłam, że tak jakoś historie muzyczne idą mi lepiej od innych xD
Łohoho, się narobiło.
OdpowiedzUsuńAż się przez chwilę zdążyłam z kilka razy zgubić XDDD Ale już jest ok, ogarniam jeszcze jak na razie.
Jaka ta wspólna przeszłość, hmmmm?
Serdecznie zapraszam na 25 rozdział Translate it to me... xD
OdpowiedzUsuńLekki rozdział? Jak kamień z serca... ;3
OdpowiedzUsuńHahaha milusie tulisie? xD Przytulaśni mi wyszli. Mikołaj, to wiadomo, Darek... nabrał wrażliwości przy słodkim braciaku, Adam... bo jest Mikołaj, a Radzio, jak to Radzio. xD
;3 Aż mam Cię ochotę przytulić (i teraz wiesz, czemu chłopaki też lubię tulenie xD). No, rozdziałów jeszcze trochę będzie. Dwa tygodnie temu planowałam 5/6... a teraz myślę, że jeszcze zostało około 6... xD Coś ta liczba nie ubywa xD
A Twoje opowiadanie, to co, śledź? Przecież jest boskie ;3
Zapraszam na rozdział. xD
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńpo bardzo długim czasie, pasuje do mnie powiedzenie „Zagubiłam się na drodze życia...”, no cóż kilka rzeczy w moim życiu się zmieniło, ale mam nadzieję, że teraz uda mi się bywać w miarę regularnie tutaj ;]
Wspaniały rozdział, no to teraz się porobiło... Cieszy mnie, że planujesz powrócić do I.T.O.M..N, no ja nie lubię zaczynać czytać czegoś, a potem nie móc tego dokończyć (ale spokojnie mnie się nie spieszy). Czekam na kontynuację...
Nie bij, bo nie pamiętam czy ostatnim razem były, czy nie ale bardzo wspaniale są zrobione pod strony do tamtych opowiadań. No i fajnie, ze są wszystkie tutaj, w jednym miejscu.
Weny...
Pozdrawiam bardzo serdecznie Basia