Przepraszam za tak długą i naganną nieobecność ale ogarnęła mnie niemoc ostateczna. Kompletnie nic mi się nie chciało i w zasadzie dalej tak jest. Ale sprężyłam się, pomyślałam o tych, którzy jeszcze czekają na te moje "dzieła" i coś napisałam. Wydaje mi się, że rozdział wyszedł mi całkiem dobrze. Większość z was pewnie nie będzie zadowolona z takiego obrotu sprawy. No ale jednak życie kopie po tyłku, nawet tym wymyślonym przez autora. ;)
Miłego czytania życzy wasza oddana Chikusho.
***
Niestety często bywa
tak, że sama chęć zrobienia dobrego uczynku nie pomaga, a nawet
przeciwnie, potrafi wywrzeć nieodwracalne szkody. I niestety, gdy
raz pozostaniemy przy jednej decyzji, na drugą nie mamy już wpływu.
Tak się miało stać też tym razem. Tyle, że na szczęście dla
Masazumi'ego on już nie miał się o tym przekonać.
Wszystko co napisał
opiekunowi było wiążące, nie mógł się już odwołać od
własnych słów. Nie pomogły wrzaski i zaprzeczenia, które chętnie
wypływały z ust Kusatsu. Nie pomogła nieudolna argumentacja
Genpaku. Nie przyniosło też żadnego skutku wstawienie się
Meiji'ego. Choć było to dziwnym zjawiskiem, ponieważ domki nie
wtrącały się w nie swoje sprawy. Sadatake także nie był do końca
przekonany czy słusznie postępuje. On nawet nie wierzył w winę
Oty. Jednak takie były procedury, a skoro dzieciak sam się do tego
przyznał, to jako opiekun nie mógł już nic zdziałać. Jednak
postanowił teraz bardziej obserwować Iidę. Musiał także wybrać
nowego mieszkańca, tego wspaniałego spa dla nienormalnych. Problem
polegał jedynie na tym, czy sprowadzać tu kolejną dosyć silną i
upartą osobę, czy jednak znaleźć kogoś podobnego do Oty. W tym
drugim przypadku mogłoby się to skończyć dokładnie tak jak z
Masazumi'm. Jednak jeśli pomyśli o pierwszej opcji, to może sobie
tu zrobić najprawdziwszy Armageddon. Opiekun był w kropce, a nie
zdarzyło mu się to od bardzo dawna.
Zaraz po tym jak Masazumi
Ota został odprawiony i odesłany do innego ośrodka, który
formalnie już był dla psychicznie chorych, Sadatake westchnął
głośno i popatrzył w niebo. Dawno tego nie robił. Gwiazdy
świeciły już na na granatowej pierzynie. Wszystko tam daleko
wydawało się takie spokojne, poukładane i dokładnie zaplanowane.
Bez żadnych przeszkód wszystko szło zgodnie, tak jak iść
powinno. A on dalej nie wiedział, co powinien teraz zrobić.
Przesłać dokumenty o odesłaniu Oty, to na pewno. Ale co z wyborem
nowego? Może szef będzie chciał kogoś zaproponować? Pewnie nie,
robił to strasznie rzadko. Nagle na jego ramieniu spoczęła czyjaś
dłoń. Numata wyczuł wahania swojego przyjaciela. Bądź co bądź,
był on dla niego jedynym normalnym towarzyszem, choć też nie do
końca. Słowo „normalny” nigdy nie będzie tutaj na miejscu.
- Pogadamy u mnie? -
Noritoshi popatrzył delikatnie w stronę Higo. Ten skiną głową i
posnuł się za mężczyzną niczym cień. Gdy byli już w środku
Numata zrobił dwa drinki, po czym usiadł na kanapie obok
przyjaciela.
- I co ja mam teraz zrobić?
- spytał Sadatake nie odrywając wzroku od swojego drinka.
- Najlepiej wybierz takiego
gnojka, który sobie z nim poradzi.
- I będę sobie ich tutaj
tak sprowadzał coraz gorszych? - popatrzył w stronę przyjaciela
dosyć zamglonym wzrokiem. Zdecydowanie nie lubił podejmować
jakichkolwiek decyzji.
- Wytresuj ich sobie, niech
staną się twoją bronią przeciwko Różowemu. Co za problem? -
Noritoshi wiedział, jaki charakter ma Sadatake i zdawał sobie
doskonale sprawę z tego, że nie będzie go ciężko namówić do
swoich racji. W końcu ktoś musiał trzymać ten cały ośrodek w
ryzach. Gdyby nie on, to z pewnością wszystko by tutaj upadło,
albo powstałoby miasteczko małej anarchii.
- Sam nie wiem, nic nie wiem
i nic mi się nie chce wiedzieć. Chyba mam depresję – Higo
pociągnął łyk trunku i popatrzył w stronę oczu, które
wpatrywały się w niego już dłuższy czas.
- Od tego by wiedzieć masz
mnie, ja ci wybiorę odpowiedniego lokatora, a ty mi się ładnie za
to odwdzięczysz – Numata odstawił swoją szklankę z barwnym
alkoholem i przybliżył się jeszcze bardziej do Sadatake. Musnął
go lekko w usta i dłonią przejechał po jego policzku. Od razu
wyczuł, że Higo lekko się spiął, jednak nie wywarło to ta nim
jakiegoś konkretnego wrażenia. Rozsiadł się na jego udach.
Wygładził tors swojego przyjaciela i przyjrzał się uważnie jego
twarzy. Sadatake przybyło paru małych zmarszczek, jednak dodawały
mu nieokreślonego uroku. Noritoshi lubił każdy skrawek jego lekko
zmęczonej i pochmurnej twarzy, która rzadko kiedy wyrażała tak
płoche emocje, jak radość czy zmartwienie. A gdy już były
widoczne, to tylko dostępne były dla oczu Numaty. Tę doniosłą
chwilę przerwał właściciel spracowanej i zmęczonej twarzy, na co
Noritoshi lekko się skrzywił, jednak nie pokazał tego dokładnie.
- Nie mam siły – lekko
skołowane słowa wypełzły z ust Higo. Towarzyszył im mały
akompaniament westchnięcia. Oczy lekko się przymrużyły, a ręka
przetarła pot z zapracowanego czoła.
- Wiem, widzę –
odpowiedział Noritoshi bez chwili zastanowienia i zatkał usta
przyjaciela dłonią. Siedział po prostu i wpatrywał się w Higo,
który już prawie zasnął, chociaż wcale nie był w pozycji
sprzyjającej do wygodnego chrapania. Niemniej jednak, Numata nie
miał zamiaru schodzić z ud Sadatake. Wielką przyjemność czerpał
także z samego patrzenia i wyobrażania. Było to jego małym
zboczeniem, o którym Higo doskonale wiedział i oczywiście pozwalał
mu na to bez jakiegokolwiek szemrania czy marudzenia. Nie
przeszkadzało mu gdy rozbierały go jedynie oczy Noritoshi'ego.
Lubił kiedy blondyn lustrował jego duszę i czytał jego emocje tak
doskonale, jakby były wypisanie gdzieś na jego twarzy. Niektórym
przeszkadza gdy ktoś się na nich nadmiernie gapi. Zresztą Numata
nie był byle kimś, był przyjacielem, można by się nawet pokusić
o stwierdzenie, że był trochę bliżej niż przyjaciel. Jednak nie
mogli tak trwać w nieskończoność, była jeszcze praca do
wykonania. Numata bardzo niechętnie dźwignął się ze swojego
towarzysza od ocznych rozrywek i pomaszerował w kierunku swojego
biurka. Sadatake natomiast dalej trwał we wcześniejszej pozycji,
tak bardzo nie chciało mu się iść po dokumenty tych małych
nicponi. Jednak doskonale wiedział, że jeśli tego nie zrobi, znowu
zostanie skrzyczany przez blondyna. Już wolałby spać na dworze pod
gołym niebem przy największej zawierusze, niż obudzić w tym
pracoholiku rozkrzyczanego demona.
Higo otworzył jedno oko i
skierował swoje spojrzenie na wyczekującego przyjaciela. Wzdychnął
głośno i przeciągnął się leniwie. Opóźniał chwilę wstania
jak najbardziej tylko mógł, przynajmniej dopóki nie dobiegł go
głos wyczekującego Noritoshi'ego.
- Czekam – i nie było to
„czekam” typu kochanego. Bardziej można by je przypisać pod
kategorię mrożącego krew w żyłach. Tak więc Higo wstał
szybciutko i pomaszerował w kierunku swojego domku. Po chwili
powrócił ze stertą papierów, oczywiście niepoukładanych.
Noritoshi na ten widok aż złapał się za głowę. Za co musiał
współpracować z takim bałaganiarzem i nierobem? Popatrzył
niechętnie na stertę papierów, która już zalegała na jego
czystym biurku.
- Mógłbyś to poukładać,
wiesz?
- Ale po co, jak za chwilę
znowu zrobi się bałagan? - ta prosta logika Sadatake często
wyprowadzała Numatę z równowagi. Jednak tym razem blondyn
postanowił, że nie da ponieść się emocją i zaczął przeglądać
stertę nieposegregowanych papierów.
Każdy potencjalny kandydat
miał przydzieloną rangę. Litery od A do D. Przy czym A oznaczało,
że kandydat jest mało szkodliwy tak jak Masazumi a D, że trzeba na
delikwenta zwrócić szczególną uwagę. Obecnie jedyną osobą w
domku PSYCHO, która
posiadała miano Lorda D był Kuniyuki Kusatsu. C było przydzielone
do Różowego i Genpaku. Nie było nikogo, kto miałby B i na razie
nie zapowiadało się na to. Przeważnie starano się jednak by w
jednym domku było po jednej osobie z każdej kategorii. Lecz tym
razem wszystko wskazywało na to, że w PSYCHO, będzie
dosyć spore nagromadzenie małych psychopatów. Noritoshi znalazł
już swoich faworytów. Ostateczną decyzję pozwoli jednak podjąć
Sadatake, niech poczuje, że też ma trochę władzy. Numata machną
dłonią w kierunku lenia wypoczywającego na kanapie. Higo podszedł
do niego swoich wolnym i ślamazarnym krokiem, i wziął w ręce
kartotekę jednego z delikwentów. Od razu w oczy rzuciła mu się
wielka litera D. Przy drugim zresztą było tak samo. Popatrzył
lekko skołowany na Numatę. Co on miał do cholery wybrać? Jeden i
drugi to istne diabły. Pamiętał jakie problemy miał z Kusatsu. On
sam do Różowego z chęcią przydzieliłby podwójne D, a teraz
wedle planu dyktatora miał sobie sprowadzić kolejnego psychopatę.
Miał ochotę uciec i nie wracać.
- I co się tak patrzysz na
mnie jak cielę? Rób jak uważasz, chociaż ja bym się bardziej
skłaniał ku Shozo Idane, Miał tam jakaś wspólną przeszłość z
Różowym i z tego co tu o nim napisali, to nie przepadali za sobą.
Wspólnej komitywy raczej nie stworzą, a wtedy tobie będzie łatwiej
wykorzystać Shozo tak jak będziesz chciał.
- No dobra, niech będzie –
powiedział zrezygnowanym głosem Higo i rzucił teczkę z powrotem
na biurko Numaty.
- Co? Czy mógłbyś w końcu
przestać być taki bierny?
- Mógłbym, ale jakbym
zrobił odwrotnie i coś by poszło nie tak, to byś później
jazgotał jak opętany, że trzeba było zrobić tak, jak
doradzałeś. Więc pozostanę bierny dla własnego komfortu
psychicznego – Sadatake tym rozbudowanym argumentem wprowadził w
odrętwienie Noritoshi'ego, który przez dłuższą chwilę trawił
to, co usłyszał. Poniekąd chciało mu się nawet śmiać, bo też
wiedział, że tak by to wyglądało. Jednak dumnie odchrząknął i
popatrzył na współpracownika karcącym wzrokiem.
- Dobra, dobra. Tak to sobie
tłumacz. A teraz spadaj wypełniać papiery, bo jutro musisz je
zeskanować i wysłać.
- Tak, tak – Sadatake
ruszył w kierunku drzwi, jednak jeszcze przed wyjściem zatrzymał
go głos współpracownika.
- I weź ze sobą ten
bałagan z mojego biurka – Higo cmoknął niezadowolony, jednak
wrócił po swoje papiery. W drodze do swojego domku prawie udało mu
się połowę pogubić, jednak dzielnie walczył żeby nic nie
stracić w tym starciu z wiatrem. Kiedy wszedł do swojego gabinetu
papiery rzucił gdzieś w bok na półkę i zaczął kolejną
papierkową robotę. Trzeba było mianowicie wypełnić parę świstów
odnośnie nowego lokatora. Nienawidził tego robić. Normalnemu
człowiekowi zajęłoby to góra sześć minut. Sadatake jednak robił
to około dwudziestu. Tu się powiercił na krześle, tu wstał i
zrobił sobie ciepłej herbaty albo przypomniał sobie, że musi
podlać kwiatka i tak to właśnie wyglądało. Ale w końcu się
udało. Dokumenty były ładnie wypełnione. Należało je już tylko
przesłać do kwatery głównej, która to powiadomi rodziców
delikwenta, że ich pociecha zostanie tutaj przysłana i tyle.
Sadatake przeciągnął się
na krześle i popatrzył na zegarek. Dochodziła już godzina druga w
nocy. Najlepsza pora by położyć się spać, bo za parę godzin
znowu czeka go użeranie z niemiłą dzieciarnią ze skłonnościami
do maltretowania, gwałcenia i poniżania. Przynajmniej sen da mu
trochę spokoju. Jednak miała być to już ostania spokojna chwila
albowiem zanosiło się na wielką i nieprzewidywalną burzę.
A ja tam się ciesze ze świeżego mięsa w opowiadaniu. Pozdrawiam ;3
OdpowiedzUsuńObiecuję przeczytać jutro, a póki co powiadamiam o rozdziale ;3
OdpowiedzUsuńYupi w końcu się doczekałam. Szkoda tylko że nie doszło do czegoś bardziej pikantego. Ale ciekawi mnie jaka wybuchnie wojna między różowym a kegolegą z przeszłości.
OdpowiedzUsuńOżesz... Ja mam bardzo czarne myśli. Swoją drogą po raz pierwszy bardziej opisałaś opiekunów ;3 ładny bałaganiarz z tego Higo. No ale Numata go uzupełnia,. więc akurat oni tworzą tam najlepszą parę.
OdpowiedzUsuńAle ukatrupię... No ukatrupię za Otę! Mam nadzieję, że ten nowy dobierze się Różowemu do tyłka (szeroko rozumiane) i da mu wciry. Uch, wiem, wiem, musiało tak być, bo inaczej w domkach byłoby za spokojnie - a teraz będzie tornado, wnioskując po zapowiedzi. xD Niemniej, nooo, Otaaaa! Niedobry człowiecze, no! xD
Hehehe, ale jestem ciekawa tego nowego ;3
Mikołaj ma w sobie trochę kobiece uroku, wiem, hehe xD Nie umiem mu tego... hm... "wyrwać", ale w sumie to też jakaś indywidualna cecha. Od małego traktowano go jak jajko, więc mógł w nim zostać ten syndrom księcia. :P
Zapraszam na one shot xD
OdpowiedzUsuń