Dziwną ciszę, która nie nastała tutaj od paru ładnych miesięcy, przerwał opiekun domku „PSYCHO”.
-
Ekhm – chrząknął. - Mnie już poznałeś, po mojej lewej stoją Genpaku
Hagino, Kuniyuki Kusatsu oraz twój współlokator Masazumi Ota. Dalej
stoją podopieczni Noritoshi'ego Numaty. Orinosuke Sugita, Meiji Ozawa,
Raidon Yonokawa, Shogo Tsuji. I tak pewnie nie zapamiętałeś – opiekun
spojrzał na swojego nowego podopiecznego, który szczerzył się właśnie w
jego kierunku. Za nic nie mógł rozgryźć dziwnych zachowań różowowłosego.
Etsuya zeskoczył wesoło z niskiego podestu i żwawym krokiem podszedł do
grupki stojących mężczyzn. Nabrał powietrza i wyrecytował kolejno,
pokazując palcem:
-
Genpaku Hagino, Kuniyuki Kusatsu oraz mój współlokator Masazumi Ota –
następnie przemieścił się kawałek i znów powiedział. - Tam dalej stoją
podopieczni Noritoshi'ego Numaty. Orinosuke Sugita, Meiji Ozawa, Raidon
Yonokawa, Shogo Tsuji. Czy jednak dobrze zapamiętałem? - Iida podszedł
blisko swojego opiekuna. Tak blisko, że ich klatki piersiowe prawie się
stykały. Uśmiechał się wesoło i przez cały czas utrzymywał z nim kontakt
wzrokowy.
- Wspaniale,
przynajmniej będziemy pewni, że nie masz żadnych problemów z pamięcią –
głos Sadatake był niewzruszony, tak jakby nie robiło to na nim
najmniejszego wrażenia. Jednak przeczuwał, że niedługo zaczną dziać się
tutaj dziwne rzeczy.
-
Super – chłopak klasnę w dłonie i przytulił się do swojego opiekuna,
który chwilowo oniemiał. Jednak jak na osobę z doświadczeniem przystało,
poklepał różowowłosego po głowie i powiedział do Genpaku:
-
Dobra, bierz tego rzepa i idźcie do domku – Hagino jednak nie bardzo
wiedział, jaka się do tego zabrać. Właściwie to przystawiał się do
chłopaka, jak pies do jeża. A niecierpliwe spojrzenie opiekuna coraz
bardziej go poganiało. Na szczęście Etsuya opamiętał się w porę i sam
odskoczył od opiekuna.
- To gdzie mam iść? - spytał Genpaku, który dalej wyglądał jakby trawił całą zaistniałą sytuację.
-
Boże, co za idiota. Za nami, chodź nowy i nie zwracaj uwagi na tego
debila. Pewnie dopiero jutro do niego dojdzie, co się właściwie stało –
blondyn nie wytrzymał całkowitego zidiocenia swojego kolegi i sam przeją
inicjatywę. Złapał Iidę za rękę i pociągnął za sobą. Etsuya odchodzą
spojrzał w stronę Orinosuke, lidera domku „JUNKIE” i puścił mu oczko,
oblizują przy tym usta językiem bardzo, ale to bardzo powoli.
-
Co do kurwy? - z pełnym zdziwieniem i niedowierzaniem Meiji popatrzył
na Iidę. Jednakże nie zdążył mu nic powiedzieć, ani tym bardziej zrobić,
bo zaabsorbowany całą sytuacją Kuniyuki wyciągnął z auli różowowłosego.
- Niedługo przejdzie ci ten dobry humor – blondyn chcąc zagaić powiedział pierwsze, co mu przyszło do głowy.
-
Tak myślisz? Bo widzisz, mi się wydaje, że ja będę się bawił przednio –
Kusatsu zignorował tę wypowiedź i wprowadził nowego do domku. Posadził
go na kanapie w saloniku i sam usiadł obok niego. Do domku za sekundę
wparował Genpaku, a zaraz za nim jak cień wpełznął Masazumi.
-
Osz ty, kurwa! Różowy wymiatasz! - Hagino tryskał zbyt dużą dawką
energii nawet, jak na niego. Jak widać cała sytuacja podziałała na niego
pobudzająco. Etsuya przeszedł obok niego obojętnie i złapał Otę za
rękę.
- Więc jesteś moim
współlokatorem? Super, chodźmy do naszego pokoju, prowadź – chłopak nic
nie odpowiedział,co było raczej do przewidzenia i grzecznie zaprowadził
różowowłosego do pokoju.
- Olał mnie, tak? - Hagino popatrzył na blondyna.
- Tak – odpowiedział jak gdyby nigdy nic Kusatsu.
- I prawdopodobnie będzie mnie olewał – kontynuował.
- Prawdopodobnie tak. Ej, w ogóle nie sądzisz, że on jest strasznie dziwny?
- Dziwny? On jest popierdolony bardziej niż nasza dwójka razem. Jak w ogóle można zapamiętać tyle imion i nazwisk naraz?
-
A ty jak zwykle przejmujesz się pierdołami. Ma dobrą pamięć, dobrze dla
niego. Nie zwróciłeś uwagi na tą jego dziwną manierę? - Kuniyuki robił
się najwyraźniej podejrzliwy i miał ku temu podstawy.
- Manierę? O co ci chodzi jebany spiskowcu?
-
Boże, nie dość, że zboczony to głupi jak but. Nie widzisz, że ma, no
sam nie wiem jak to ująć. W każdym bądź razie, uważa się za lepszego od
nas, lepszego od samych opiekunów. Dla niego to, że się tu znalazł to
zabawa. On się zachowuje jak dwulatek, który właśnie dostał nową
zabawkę.
- A co się dziwisz. Przecież normalnego gościa by tu nie przyjęli.
-
Ja przy tobie sfiksuje jeszcze bardziej – Kusatsu westchnął bezgłośnie i
popatrzył zrezygnowanym wzrokiem na swojego kolegę. Czasami on też
chciał być takim kretynem, przynajmniej teraz nie przejmowałby się
zbytnio nowym. A zresztą, czym tu się przejmować? Jak coś będzie nie
tak, wystarczy to zgłosić opiekunowi i po problemie. Przynajmniej tak
uważał.
Pokój Etsuii Iidy i Masazumi'ego Oty.
Etsuya
wpadł do pokoju jak przeciąg, prosto na łóżko. Torbę rzucił gdzieś w
kąt, nie patrząc właściwe na jej tor lotu. Jego włosy rozsypały się na
poduszce, a on zaczął się wesoło i cicho śmiać. Masazumi natomiast
najspokojniej w świecie podszedł do okna i usiadł na parapecie. Zaczął
się intensywnie wpatrywać w różowowłosego, który wyglądał dziwacznie.
Ale nie jemu oceniać ludzi, skoro sam nie był z tych normalnych i
poukładanych.
- Ty nie
mówisz, tak? Dla mnie spoko, wolę ciebie niż tego rozgadanego idiotę.
Poza tym, co tu dużo kryć, jeśli mam kogoś słuchać, to tylko samego
siebie – Iida uśmiechnął się ciepło w stronę współlokatora, jednak jego
uśmiech zawierał dziwny i nie od opisania jad, który, gdyby był
widoczny, zalałby teraz całą, piękną buźkę różowowłosego.
Ota
trochę się wzdrygnął, jednak już dawano temu postanowił, że wszystko mu
jedno i natychmiastowo się uspokoił. Już od dawna wspaniale praktykował
wszystkie tajniki zduszania w sobie emocji. Także od trzech lat nie
odezwał się do nikogo ani słowem. Jedyną dostępną do niego drogą
komunikacji, były po prostu kartki papieru i coś do pisania. Etsuya
jakby wyczuł całą sytuację. Podszedł do swojej torby wyciągnął z niej
notes i długopis. Na papierze nabazgrał:
„Masz może ochotę na gorący pocałunek, na przywitanie? Lubię twoje usta.” Masazumi
z wrażenia aż szerzej otworzył oczy. Sam nie mógł uwierzyć w to, co
przeczytał. Oczywiście tekst sprawdził z jakieś pięć razy. Drżącą ręką
sięgnął po swój długopis i na tej samej kartce odpisał: „Nie znamy się. Dlaczego miałbym całować się z nieznajomym chłopakiem?”
-
A kogo to obchodzi? - Iida powiedział wyrazy, które złączyły się w
zadnie, tuż przed twarzą współlokatora. Nie czekając już na nic, złapał
Masazumiego za włosy, a swoje usta przybliżył do jego. Pocałunek nie był
jednak namiętny, tak jak to proponował różowowłosy. Właściwie tylko
lekko musnął wargami usta swojego kolegi.
- Całowałeś się już z kimś kiedyś? Pomachaj głową – Ota zakomunikował, że nigdy coś takiego nie miało miejsca.
-
Rozumiem, a chciałbyś z kimś, kto jest tutaj? Napisz jego imię na
kartce, a ja obiecuję, że ci pomogę – różowowłosy wydawał się w tym
momencie taki przyjazny i dobroduszny. Masazumi jednak wahał się trochę.
Po trosze zastanawiał się, czy jest tu w ogóle taka osoba. Z drugiej
jednak strony, czy mógł zaufać nowemu koledze, który wydawał się trochę
niezrównoważony? Jednak po chwili wahania, na kartce pojawiło się imię
lokatora domku „JUNKIE”. Iida uśmiechnął się pod nosem, po czym zmiętolił kartkę i wyrzucił ją do śmieci. Na pytający wzrok chłopaka odpowiedział:
-
Przecież nikt nie może dowiedzieć się o naszym małym sekrecie, a już w
szczególności, nie nasza ofiara. Prawda? - Masazumi przytaknął i
przeniósł się na łóżko. Położył się twarzą do ściany i nie reagował już
na nic. Najzwyczajniej w świece się wyłączył. Różowowłosy natomiast
uśmiechnął się szyderczo i sugestywnie popatrzył na drzwi od swojego
pokoju.
- Czas zacząć działać.
Pokój Genpaku Hagino i Kuniyuki'ego Kusatsu.
-
Blondi , przestań już myśleć o tym szczeniaku – Kustasu popatrzył na
kolegę wzrokiem pełnym nienawiści. Ile razy miał mu powtarzać, żeby tak
go nie nazywał?
- Powiedz
mi mój drogi kretynie, ile razy już ode mnie dostałeś za nazywanie mnie
Blondi? - Kuniyuki powiedział słodziutko i przybliżył się do Genpaku.
-
A bo ja wiem, chyba ze stówę już będzie – blondyn zamachnął się i
wymierzył pięść prosto w twarz Hagino. Ten złapał się za bolące miejsce i
zaczął psioczyć na Kusatsu.
- Masz sto pierwszy i jeśli nie chcesz liczyć dalej, to mnie tak nie nazywaj.
-Auuu,
przecież wiesz, że to tak pieszczotliwie. No jak przekomarzająca się
para – Genpaku zaszedł blondyna od tyłu i złapał go w pasie. Kuniyuki
zaczął się wyrywać i wrzeszczeć na chłopaka:
- A niby z jakiej paki mamy się przekomarzać jak jakaś słodka parka?! Puść mnie kretynie! Puszczaj mówię!
- Dobra, dobra, tylko się tak nie drzyj. Znowu przywołasz Sadatake i co będzie?
-
Ja przywołam? Ja? JA?! - blondyn nie wytrzymał, zresztą już nie
pierwszy raz. Rzucił się na Hagino z pięściami i nie patrząc nawet
gdzie, zaczął go bić. Jednak na nieszczęście Kusatsu, Genpaku był trochę
większy, więc bez jakiegoś większego problemu udało mu się obezwładnić
blondyna.
- Przeproś
mnie, albo cię pocałuję – Hagino nie przejmował się w ogóle wybuchami
swojego kolegi. Zresztą tylko one urozmaicały mu tutaj życie. No może
czasami stało się coś ciekawszego, ale nawet jeśli, to było to bardzo
rzadko.
- Spierdalaj napalona kreaturo – blondyn dumnie przekręcił głowę w bok.
- Wiesz, że zdrowy mężczyzna nie może długo wytrzymać bez pieszczot, prawda?
-
Spierdalaj powiedziałem – Kusatsu pod tym względem był nie ugięty.
Nigdy mu nawet do głowy nie przyszło, że mógłby się pocałować z tym
głupkiem Genpaku.
- No
jeden kiss, albo przeproś – Hagino tym razem nie miał zamiaru ustąpić.
Oczywiście liczył też nie nieugiętość charakteru kolegi. Miał żywą
nadzieję, że Kuniyuki jednak nie przeprosi, a on bez żadnych wyrzutów
sumienie będzie mógł go pocałować.
- Spróbuj mnie pocałować, a odgryzę ci język, obiecuję.
- Więc nie masz zamiaru przeprosić?
-
Nie – jak zwykle nieugięty Kusatsu nie myślał nawet o tym, że mógłby
wypowiedzieć takie słowo jak przepraszam, w szczególności jeśli chodziło
o tego półgłówka.
Hagino
już na nic nie czekał. Przejechał wilgotnym językiem po szyi Kustasu.
Zaczął go delikatnie po niej całować i ją podgryzać. Z każdą sekundą
podchodził coraz wyżej zbliżając się swojego celu, a mianowicie do
słodkich ust Kuniyuki'ego.
-
Zrób to, a się do ciebie już nigdy nie odezwę – Kusatsu wycedził przez
zęby i gniewnie popatrzył na Hagino, który wyglądał jakby w ogóle na
całowaniu nie chciał skończyć.
-
Serio? - Genpaku zrobił minę zbitego psa i przybliżył swoją twarz do
twarzy blondyna. Ich nosy się stykały, a oczy cały czas w siebie
wpatrywały.
- Serio,
serio – Kustasu był cały czas nieugięty i wyglądało na to, że w ogóle
nie miał ochoty ustąpić. Hagino jedynie westchnął zrezygnowany i w stał z
kolegi. Podał mu rękę i podniósł go z podłogi.
-
Nadejdzie dzień, w którym sam będziesz mnie o to prosił – powiedział
dumnie Genpaku i jakby przez chwilę zastanawiał się właśnie nad
fajnością słów, które wypowiedział
-
Na pewno nie przed końcem świata – odpowiedział mu natychmiastowo
Kuniyuki i poklepał go po przyjacielsku po ramieniu, po czym usiadł przy
biurku i zaczął kończyć swój wiersz na zajęcia z panią psycholog.
Genpaku natomiast przyuważył przez okno, jak ich młody kolega wymyka się
z domku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz