czwartek, 26 lipca 2012

2. Szczególny stan umysłu

Dziwną ciszę, która nie nastała tutaj od paru ładnych miesięcy, przerwał opiekun domku „PSYCHO”.
- Ekhm – chrząknął. - Mnie już poznałeś, po mojej lewej stoją Genpaku Hagino, Kuniyuki Kusatsu oraz twój współlokator Masazumi Ota. Dalej stoją podopieczni Noritoshi'ego Numaty. Orinosuke Sugita, Meiji Ozawa, Raidon Yonokawa, Shogo Tsuji. I tak pewnie nie zapamiętałeś – opiekun spojrzał na swojego nowego podopiecznego, który szczerzył się właśnie w jego kierunku. Za nic nie mógł rozgryźć dziwnych zachowań różowowłosego. Etsuya zeskoczył wesoło z niskiego podestu i żwawym krokiem podszedł do grupki stojących mężczyzn. Nabrał powietrza i wyrecytował kolejno, pokazując palcem:
- Genpaku Hagino, Kuniyuki Kusatsu oraz mój współlokator Masazumi Ota – następnie przemieścił się kawałek i znów powiedział. - Tam dalej stoją podopieczni Noritoshi'ego Numaty. Orinosuke Sugita, Meiji Ozawa, Raidon Yonokawa, Shogo Tsuji. Czy jednak dobrze zapamiętałem? - Iida podszedł blisko swojego opiekuna. Tak blisko, że ich klatki piersiowe prawie się stykały. Uśmiechał się wesoło i przez cały czas utrzymywał z nim kontakt wzrokowy.
- Wspaniale, przynajmniej będziemy pewni, że nie masz żadnych problemów z pamięcią – głos Sadatake był niewzruszony, tak jakby nie robiło to na nim najmniejszego wrażenia. Jednak przeczuwał, że niedługo zaczną dziać się tutaj dziwne rzeczy.
- Super – chłopak klasnę w dłonie i przytulił się do swojego opiekuna, który chwilowo oniemiał. Jednak jak na osobę z doświadczeniem przystało, poklepał różowowłosego po głowie i powiedział do Genpaku:
- Dobra, bierz tego rzepa i idźcie do domku – Hagino jednak nie bardzo wiedział, jaka się do tego zabrać. Właściwie to przystawiał się do chłopaka, jak pies do jeża. A niecierpliwe spojrzenie opiekuna coraz bardziej go poganiało. Na szczęście Etsuya opamiętał się w porę i sam odskoczył od opiekuna.
- To gdzie mam iść? - spytał Genpaku, który dalej wyglądał jakby trawił całą zaistniałą sytuację.
- Boże, co za idiota. Za nami, chodź nowy i nie zwracaj uwagi na tego debila. Pewnie dopiero jutro do niego dojdzie, co się właściwie stało – blondyn nie wytrzymał całkowitego zidiocenia swojego kolegi i sam przeją inicjatywę. Złapał Iidę za rękę i pociągnął za sobą. Etsuya odchodzą spojrzał w stronę Orinosuke, lidera domku „JUNKIE” i puścił mu oczko, oblizują przy tym usta językiem bardzo, ale to bardzo powoli.
- Co do kurwy? - z pełnym zdziwieniem i niedowierzaniem Meiji popatrzył na Iidę. Jednakże nie zdążył mu nic powiedzieć, ani tym bardziej zrobić, bo zaabsorbowany całą sytuacją Kuniyuki wyciągnął z auli różowowłosego.
- Niedługo przejdzie ci ten dobry humor – blondyn chcąc zagaić powiedział pierwsze, co mu przyszło do głowy.
- Tak myślisz? Bo widzisz, mi się wydaje, że ja będę się bawił przednio – Kusatsu zignorował tę wypowiedź i wprowadził nowego do domku. Posadził go na kanapie w saloniku i sam usiadł obok niego. Do domku za sekundę wparował Genpaku, a zaraz za nim jak cień wpełznął Masazumi.
- Osz ty, kurwa! Różowy wymiatasz! - Hagino tryskał zbyt dużą dawką energii nawet, jak na niego. Jak widać cała sytuacja podziałała na niego pobudzająco. Etsuya przeszedł obok niego obojętnie i złapał Otę za rękę.
- Więc jesteś moim współlokatorem? Super, chodźmy do naszego pokoju, prowadź – chłopak nic nie odpowiedział,co było raczej do przewidzenia i grzecznie zaprowadził różowowłosego do pokoju.
- Olał mnie, tak? - Hagino popatrzył na blondyna.
- Tak – odpowiedział jak gdyby nigdy nic Kusatsu.
- I prawdopodobnie będzie mnie olewał – kontynuował.
- Prawdopodobnie tak. Ej, w ogóle nie sądzisz, że on jest strasznie dziwny?
- Dziwny? On jest popierdolony bardziej niż nasza dwójka razem. Jak w ogóle można zapamiętać tyle imion i nazwisk naraz?
- A ty jak zwykle przejmujesz się pierdołami. Ma dobrą pamięć, dobrze dla niego. Nie zwróciłeś uwagi na tą jego dziwną manierę? - Kuniyuki robił się najwyraźniej podejrzliwy i miał ku temu podstawy.
- Manierę? O co ci chodzi jebany spiskowcu?
- Boże, nie dość, że zboczony to głupi jak but. Nie widzisz, że ma, no sam nie wiem jak to ująć. W każdym bądź razie, uważa się za lepszego od nas, lepszego od samych opiekunów. Dla niego to, że się tu znalazł to zabawa. On się zachowuje jak dwulatek, który właśnie dostał nową zabawkę.
- A co się dziwisz. Przecież normalnego gościa by tu nie przyjęli.
- Ja przy tobie sfiksuje jeszcze bardziej – Kusatsu westchnął bezgłośnie i popatrzył zrezygnowanym wzrokiem na swojego kolegę. Czasami on też chciał być takim kretynem, przynajmniej teraz nie przejmowałby się zbytnio nowym. A zresztą, czym tu się przejmować? Jak coś będzie nie tak, wystarczy to zgłosić opiekunowi i po problemie. Przynajmniej tak uważał.
Pokój Etsuii Iidy i Masazumi'ego Oty.
Etsuya wpadł do pokoju jak przeciąg, prosto na łóżko. Torbę rzucił gdzieś w kąt, nie patrząc właściwe na jej tor lotu. Jego włosy rozsypały się na poduszce, a on zaczął się wesoło i cicho śmiać. Masazumi natomiast najspokojniej w świecie podszedł do okna i usiadł na parapecie. Zaczął się intensywnie wpatrywać w różowowłosego, który wyglądał dziwacznie. Ale nie jemu oceniać ludzi, skoro sam nie był z tych normalnych i poukładanych.
- Ty nie mówisz, tak? Dla mnie spoko, wolę ciebie niż tego rozgadanego idiotę. Poza tym, co tu dużo kryć, jeśli mam kogoś słuchać, to tylko samego siebie – Iida uśmiechnął się ciepło w stronę współlokatora, jednak jego uśmiech zawierał dziwny i nie od opisania jad, który, gdyby był widoczny, zalałby teraz całą, piękną buźkę różowowłosego.
Ota trochę się wzdrygnął, jednak już dawano temu postanowił, że wszystko mu jedno i natychmiastowo się uspokoił. Już od dawna wspaniale praktykował wszystkie tajniki zduszania w sobie emocji. Także od trzech lat nie odezwał się do nikogo ani słowem. Jedyną dostępną do niego drogą komunikacji, były po prostu kartki papieru i coś do pisania. Etsuya jakby wyczuł całą sytuację. Podszedł do swojej torby wyciągnął z niej notes i długopis. Na papierze nabazgrał:
Masz może ochotę na gorący pocałunek, na przywitanie? Lubię twoje usta.” Masazumi z wrażenia aż szerzej otworzył oczy. Sam nie mógł uwierzyć w to, co przeczytał. Oczywiście tekst sprawdził z jakieś pięć razy. Drżącą ręką sięgnął po swój długopis i na tej samej kartce odpisał: „Nie znamy się. Dlaczego miałbym całować się z nieznajomym chłopakiem?”
- A kogo to obchodzi? - Iida powiedział wyrazy, które złączyły się w zadnie, tuż przed twarzą współlokatora. Nie czekając już na nic, złapał Masazumiego za włosy, a swoje usta przybliżył do jego. Pocałunek nie był jednak namiętny, tak jak to proponował różowowłosy. Właściwie tylko lekko musnął wargami usta swojego kolegi.
- Całowałeś się już z kimś kiedyś? Pomachaj głową – Ota zakomunikował, że nigdy coś takiego nie miało miejsca.
- Rozumiem, a chciałbyś z kimś, kto jest tutaj? Napisz jego imię na kartce, a ja obiecuję, że ci pomogę – różowowłosy wydawał się w tym momencie taki przyjazny i dobroduszny. Masazumi jednak wahał się trochę. Po trosze zastanawiał się, czy jest tu w ogóle taka osoba. Z drugiej jednak strony, czy mógł zaufać nowemu koledze, który wydawał się trochę niezrównoważony? Jednak po chwili wahania, na kartce pojawiło się imię lokatora domku „JUNKIE”. Iida uśmiechnął się pod nosem, po czym zmiętolił kartkę i wyrzucił ją do śmieci. Na pytający wzrok chłopaka odpowiedział:
- Przecież nikt nie może dowiedzieć się o naszym małym sekrecie, a już w szczególności, nie nasza ofiara. Prawda? - Masazumi przytaknął i przeniósł się na łóżko. Położył się twarzą do ściany i nie reagował już na nic. Najzwyczajniej w świece się wyłączył. Różowowłosy natomiast uśmiechnął się szyderczo i sugestywnie popatrzył na drzwi od swojego pokoju.
- Czas zacząć działać.
Pokój Genpaku Hagino i Kuniyuki'ego Kusatsu.
- Blondi , przestań już myśleć o tym szczeniaku – Kustasu popatrzył na kolegę wzrokiem pełnym nienawiści. Ile razy miał mu powtarzać, żeby tak go nie nazywał?
- Powiedz mi mój drogi kretynie, ile razy już ode mnie dostałeś za nazywanie mnie Blondi? - Kuniyuki powiedział słodziutko i przybliżył się do Genpaku.
- A bo ja wiem, chyba ze stówę już będzie – blondyn zamachnął się i wymierzył pięść prosto w twarz Hagino. Ten złapał się za bolące miejsce i zaczął psioczyć na Kusatsu.
- Masz sto pierwszy i jeśli nie chcesz liczyć dalej, to mnie tak nie nazywaj.
-Auuu, przecież wiesz, że to tak pieszczotliwie. No jak przekomarzająca się para – Genpaku zaszedł blondyna od tyłu i złapał go w pasie. Kuniyuki zaczął się wyrywać i wrzeszczeć na chłopaka:
- A niby z jakiej paki mamy się przekomarzać jak jakaś słodka parka?! Puść mnie kretynie! Puszczaj mówię!
- Dobra, dobra, tylko się tak nie drzyj. Znowu przywołasz Sadatake i co będzie?
- Ja przywołam? Ja? JA?! - blondyn nie wytrzymał, zresztą już nie pierwszy raz. Rzucił się na Hagino z pięściami i nie patrząc nawet gdzie, zaczął go bić. Jednak na nieszczęście Kusatsu, Genpaku był trochę większy, więc bez jakiegoś większego problemu udało mu się obezwładnić blondyna.
- Przeproś mnie, albo cię pocałuję – Hagino nie przejmował się w ogóle wybuchami swojego kolegi. Zresztą tylko one urozmaicały mu tutaj życie. No może czasami stało się coś ciekawszego, ale nawet jeśli, to było to bardzo rzadko.
- Spierdalaj napalona kreaturo – blondyn dumnie przekręcił głowę w bok.
- Wiesz, że zdrowy mężczyzna nie może długo wytrzymać bez pieszczot, prawda?
- Spierdalaj powiedziałem – Kusatsu pod tym względem był nie ugięty. Nigdy mu nawet do głowy nie przyszło, że mógłby się pocałować z tym głupkiem Genpaku.
- No jeden kiss, albo przeproś – Hagino tym razem nie miał zamiaru ustąpić. Oczywiście liczył też nie nieugiętość charakteru kolegi. Miał żywą nadzieję, że Kuniyuki jednak nie przeprosi, a on bez żadnych wyrzutów sumienie będzie mógł go pocałować.
- Spróbuj mnie pocałować, a odgryzę ci język, obiecuję.
- Więc nie masz zamiaru przeprosić?
- Nie – jak zwykle nieugięty Kusatsu nie myślał nawet o tym, że mógłby wypowiedzieć takie słowo jak przepraszam, w szczególności jeśli chodziło o tego półgłówka.
Hagino już na nic nie czekał. Przejechał wilgotnym językiem po szyi Kustasu. Zaczął go delikatnie po niej całować i ją podgryzać. Z każdą sekundą podchodził coraz wyżej zbliżając się swojego celu, a mianowicie do słodkich ust Kuniyuki'ego.
- Zrób to, a się do ciebie już nigdy nie odezwę – Kusatsu wycedził przez zęby i gniewnie popatrzył na Hagino, który wyglądał jakby w ogóle na całowaniu nie chciał skończyć.
- Serio? - Genpaku zrobił minę zbitego psa i przybliżył swoją twarz do twarzy blondyna. Ich nosy się stykały, a oczy cały czas w siebie wpatrywały.
- Serio, serio – Kustasu był cały czas nieugięty i wyglądało na to, że w ogóle nie miał ochoty ustąpić. Hagino jedynie westchnął zrezygnowany i w stał z kolegi. Podał mu rękę i podniósł go z podłogi.
- Nadejdzie dzień, w którym sam będziesz mnie o to prosił – powiedział dumnie Genpaku i jakby przez chwilę zastanawiał się właśnie nad fajnością słów, które wypowiedział
- Na pewno nie przed końcem świata – odpowiedział mu natychmiastowo Kuniyuki i poklepał go po przyjacielsku po ramieniu, po czym usiadł przy biurku i zaczął kończyć swój wiersz na zajęcia z panią psycholog. Genpaku natomiast przyuważył przez okno, jak ich młody kolega wymyka się z domku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz