Uwaga!
Teren prywatny, obóz dla trudnej młodzieży.
Wstęp wzbroniony!
Jakiekolwiek wtargnięcie na teren obozu będzie surowo karane.
Tabliczka widniejąca na wysokim, szarym płocie, ogrodzonym drutem
kolczastym nie zachęcała do wejścia na teren obozu. Także to, co
znajdowało się za ogrodzeniem, nie wyglądało zbyt zachęcająco. Stały tam
cztery domki. Dwa większe oraz dwa mniejsze. Były to najzwyczajniejsze,
wiekowe, drewniane chatki, w których obecnie mieszkali opiekunowie wraz
ze swoimi podopiecznymi. Za owymi chatkami stały także inne, nie
wyglądające lepiej budowle.
Na co dzień w obozie znajdowało się dziesięć osób. W większych domkach
mieszkali podopieczni. Musieli mieścić się tam w czwórkę, więc
oczywistym było, że to oni zajmowali większe chatki.
W domku znajdowały się dwa pokoje dwuosobowe, mały salonik, przedpokój i łazienka.
Domek wysunięty bardziej na przód nosił nazwę „PSYCHO”*, natomiast drugi, bardziej w głębi „JUNKIE”**.
W zależności, co komu dolegało, lub co sobie ktoś wymyślił, trafiał do
odpowiedniej grupy. Jednak miejsca były bardzo ograniczone i zwalniały
się bardzo rzadko. Trafiały tu bowiem dzieci największych bogaczy,
którym kończyły się pomysły na to, jak mogą sprowadzić swoje pociechy na
dobrą drogę. Wychowawcy uważali ich za zwykłych, rozpieszczonych
gówniarzy, którym w dupach się poprzewracało. Niemniej jednak
właścicielem obozu był bogaty ekscentryk, który bardzo dobrze płacił, a
skoro oni byli najlepsi w swym fachu, to niby czemu nie mieliby wziąć
tej roboty?
By poznać sylwetki bohaterów przenieśmy się do domku „PSYCHO”.
Pokój Genpaku Hagino oraz Kuniyuki Kusatsu.
-
Stary, w ogólnie nie kumam o co w tym chodzi? Po kiego chuja mam pisać
wiersz o swoich uczuciach? - wysoki chłopak o niezidentyfikowanym
kolorze włosów, najzwyczajniej nie mógł pojąć, w jaki sposób ma mu pomóc
pisanie o swoich uczuciach. Jeśli pani psycholog tak bardzo chciała
poznać jego uczuciową stronę, mogła go po prostu zaprosić do sypialni.
-
Chciałbym ci przypomnieć, że właśnie robię to samo, więc łaskawie
zamknij mordę i pisz cokolwiek – blondyn miał już dość jęczenia kolegi,
który od godziny nie robił nic innego, jak narzekanie na głupie zadanie.
- Ej, nie sądzisz, że ta psycholog jest na mnie napalona?
- Zamknij mordę.
-
Powiedzieć ci, jakbym to z nią zrobił? Mogę wziąć dwie opcje pod uwagę,
albo będzie chciała, albo ją zmuszę. No więc... – niestety nasz
przesympatyczny kolega nie skończył, ponieważ zeszyt wielkości A4 w
twardej okładce poleciał prosto w jego twarz.
- Mówiłem zamknij mordę – ze stoickim spokojem Kusatsu kontynuował swój krótki wywód.
- Ała, masz szczęście, że cię lubię, bo już byłbyś martwy.
-
Uuu, już się boję. I zacznij pisać ten jebany wiersz, bo znowu przez
ciebie dostaniemy jakąś karę. Nie wiem jak ciebie, ale mnie grabienie
liści w lesie nie bawi – blondyn nachylił się nad kartką papieru i
zaczął się energicznie drapać po głowie. Mruczał coś pod nosem, czasami
można także było usłyszeć przekleństwa kierowane w stronę pani
psycholog. Tak, żaden z kolegów nie był poetą i raczej nie zapowiadał
się na wieszcza.
- Nie chce mi się. W ogóle nie mogę się skupić kiedy myślę o bzykaniu.
-
To napisz, kurwa o tym. Czujesz się wiecznie napalony, to o tym napisz i
masz jebany kurwa problem mniej. I ja przy okazji nie będę musiał
słuchać twojego jęczenia.
- Jesteś taki zimny, aż tu powiało, zamarzam. A może ty mi dasz trochę miłości? - Genpaku zatrzepotał zalotnie rzęsami.
-
Spierdalaj pedale – Kuniyuki był niemiły tylko wtedy, gdy coś mu nie
wychodziło. A przynajmniej tak mu się wydawało. Jednak według Hagino był
taki cały czas.
- Weź
mnie nie obrażaj, po prostu mam taką ochotę, że już nie mogę wytrzymać.
Wiesz co jest, no nie. Nie wierzę, że ty w ogóle nie masz ochoty na
jakiś numerek. Może ten nowy będzie wyglądał jak laska. W sumie panienki
też można zapinać w odbyt, więc nie będzie większej różnicy.
-
Stary jesteś ohydny. Gdzieś ty się uchował? - blondynowi czasami słabo
się robiło, gdy słuchał swojego kolegi. Niemniej jednak, on też do
normalnych nie należał.
-
We spaniałym rodzie Hagino, gdzie każdy jest najwyższej klasy
biznesmenem, a ja testem tak jakby czarną owcą tej rodziny – mówił to
strasznie wyniośle i trochę ironizował, jednak widać było, że miał
wielki żal do rodziców za to, że go tu wysłali. Przecież chyba aż tak
popierdolony nie był?
- Taa i każdy ma tam jakieś dewiacje, ale przyznam szczerze, twoja przekroczyła wszelkie granice.
- Oj, to nie żadna dewiacja tylko inne zainteresowania, że tak powiem.
- Niech ci będzie, nie mam zamiaru się o to kłócić, w sumie za nic ja też tu nie jestem.
-
Racja, w końcu podpalanie laskom włosów za zdradę też nie jest
normalne, ale jak usłyszałem, że za jedną biegłeś z siekierą, to jebłem.
-
Spierdalaj, gwałcenie nastoletnich dziewic w kółeczku satanistycznym
też nie jest normalne. Jakby nie nasi starzy, to siedzielibyśmy w
pierdlu. A tak? Myślimy jak napisać jakiś jebany wiersz. Przynajmniej ja
myślę, ty się opierdalasz.
- Napisze coś jutro przed samym spotkaniem, przecież nie musi się rymować.
-
A tak w ogóle zmieniając temat, ty myślisz, że jaki będzie ten nasz
nowy lokator? - Kuniyuki był wyraźnie zaciekawiony nowym przybyszem. A w
zasadzie bardziej interesowały go jego odchylenia od normy. Niemniej
jednak miał nadzieję, że będzie trochę normalniejszy od Masazumi'ego,
który w ogóle się nie odzywał. Bo jakby nie spojrzeć, nie mówiący,
dorosły koleś był trochę dziwny.
-
A skąd mam wiedzieć, ja mam tylko nadzieję, że serio przypomina laskę i
że będzie chętny, to wszystko. Jakoś większych wymagań systemowych nie
mam – Genpaku ziewną i rzucił się na łóżko. W tym samym czasie drzwi
wejściowe skrzypnęły, a mężczyźni, którzy siedzieli w pokoju wystrzelili
jak z procy, żeby zobaczyć jak wygląda nowy kolega niedoli.
Domek „JUNKIE”
W
małym saloniku siedziały cztery osoby. Dwie na sofie, jedna pod ściną, a
jedna na parapecie. Popołudnie było deszczowe, chłodne, więc nic
kompletnie się nie chciało, nawet żyć. Meiji oraz Orinosuke siedzieli
sobie wygodnie na sofie. Białe włosy Meiji'ego spadały na ramię
chłopaka, który siedział obok.
-
Ori weź coś zrób z tą pogodą, dołuje mnie... Czuję się jakbym był na
jakiejś stypie. Jeden pojeb siedzi pod ściną, drugi na parapecie i nikt
nic nie gada.
- Ty też
mógłbyś się zamknąć Ozawa – Shogo, który siedział na parapecie
zareagował na wywody nieszczęścia białowłosego. Szczerze nienawidził gdy
ktoś psuł mu rozmyślania, szczególnie kiedy robił to Meiji. I chociaż
Shogo też wpadł w dragi, to Ozawa kojarzył mu się z najgorszym
plugastwem, nie wiedzieć czemu. O wyjaśnienie tych jakże dziwnych
okoliczności trzeba by było spytać samego bohatera.
-
O proszę, nasza słodka niebieskowłosa dziwaczka znów się obruszyła.
Czyżbym zakłócał ci odbiór deszczu? Niech zgadnę, pewnie do ciebie
przemawia. Może powinieneś zmienić domek, co?
-
Zamieszkałbym nawet w stodole, wszystko byleby tylko nie widzieć tego
twojego dużego nosa. Tak się rzuca w pole widzenia, że nawet gdy stoję
do ciebie tyłem to mi wszystko zasłania – Shogo nie został dłużny i
odpowiedział bez chwili najmniejszego wahania białowłosemu. Doskonale
zdawał sobie sprawę z tego, że nos był słabością chłopaka i o ile nie
chciało się wywołać w Meiji'm wybuchu szału, trzeba było dyskretnie
pomijać ten temat.
-
Ori zrób coś, bo ta dwójka znów się rzuci sobie do gardeł, a później
oberwie się także nam od opiekuna – Raidon siedzący pod ściną w końcu
wtrącił się do rozmowy. Nie uśmiechało mu się stawianie czoła
rozwścieczonemu opiekunowi, który już nie raz mówił, że są
odpowiedzialni za to, żeby ta dójka dogadywała się choć trochę lepiej.
-
Zamknijcie mordy, albo obydwoje spędzicie namiętne chwile na dworze –
Orinosuke był w domku uważany niejako za lidera, więc nie musiał
specjalnie podnosić tonu głosu, by wywrzeć jakieś rezultaty. Poza tam,
to właśnie ten lodowaty i wyprany z emocji głos robił najstraszliwsze
wrażenie. Także kłócąca się dwója nic już nie odpowiedziała. W domu znów
zapadło milczenie, oczywiście dla Meiji'ego ciężkie do strawienia.
Jednakże Shogo nagle się ożywił.
-
Ej, nowy przyszedł! - wrzasnął, przyklejając się bardziej do szyby.
Nagle za jego plecami pojawiła się trójka jego towarzyszy. Wszyscy
obserwowali chłopaka o dosyć specyficznej aparycji, nawet jak na to
miejsce. Chłopak niewątpliwe był chudy. Ciężkie, czarne glany, oraz
czerwone poszarpane legginsy wyglądały na nim dosyć śmiesznie. Luźna
biała koszula była prawie tego samego odcienia, co jego skóra. Długie,
pocieniowane, różowe włosy, dołem trochę ciemniejsze, powiewały
swobodnie na wietrze. Na ramieniu chłopaka wisiała, dosyć niechlujnie,
duża, czarna torba. Chłopak szedł pewnym krokiem za swoim opiekunem.
Obydwoje zniknęli na chwilę w domku opiekuna.
-
Teraz będzie straszył nowego. Będzie ględził co mu wolno, czego nie.
Każe podpisać jakieś papiery i już kolejny psychol do kolekcji. Swoją
drogą, ciekawe jakie ma odchyły – Ozawa myślał sobie na głos. Wyraźnie
zaciekawił się nowym przybyszem. Jakby nie patrzeć, rzadko zmieniający
się ludzie byli prawie jedyną atrakcją, tego strasznie nudnego padołu
nieszczęść.
- Jest
pojebany tak jak każdy z nich i tyle. Sam zresztą nie wiem, który z nich
jest gorszy. Najpewniejsze jest to, że najbardziej przerażający jest
Masazumi. Nie dość, że nic nie gada, to jeszcze czasami patrzy się tak,
jakby miał cię zaraz zabić – do głośnych rozmyślań Ozawy wtrącił się
Tsuji.
- Dobra
zbieramy się, zaraz pewnie będzie uroczyste powitanie nowego w auli –
powiedział wyniośle Orinosuke i poszedł do pokoju przebrać się w coś
bardziej wyjściowego. Bądź co bądź, na paradowanie w samej bieliźnie
było zdecydowanie za zimno.
Domek opiekuna Sadatake Higo.
-
Tu masz papiery, podpisz się tu, tu i tu. Co wolno powie ci ta zgraja z
domku, mi się już nie chce – Sadatake był już bardzo znudzony. Poza tym
jego domek już dawno nic nie wywinął i on nie miał się nad kim
najzwyczajniej w świecie poznęcać.
- Już, wszystko pięknie i ładnie. To gdzie teraz? - chłopak uśmiechnął się słodko i przekrzywił głowę lekko w lewą stronę.
-
Do auli, poczekasz na mnie, a ja pójdę po tę zgraję dziwolągów. Bez
urazy – Sadatake ziewną i popatrzył nieco zaciekawiony na chłopaka,
który wyglądał jakby się nawet nie denerwował spotkaniem z nową
rzeczywistością.
-
Oczywiście, przyzwyczaiłem się, że zwykli ludzie nie są w stanie pojąć
naszej inności – chłopak puścił oczko w kierunku swojego opiekuna. Ten
jedynie westchnął i zaprowadził chłopaka do auli. Chłopak zostawiony
samemu sobie rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym szczerze mówiąc
było zimniej i obskurniej niż na dworze. W środku stały stare, drewniane
ławki, dach gdzieniegdzie przeciekał. Różowowłosy stanął sobie na
malutkim podeście i zaczął nasłuchiwać. Różnego rodzaju męskie głosy
dobiegały do jego uszu. Chłopak wyprostował się jak struna, uśmiechnął
przebiegle i w momencie kiedy wszyscy już weszli powiedział:
-
Witam! Nazywam się Etsuya Iida i od dzisiaj będę z wami mieszkał w tym
jakże pięknym i wyrafinowanym miejscu – ukłonił się teatralnie i z dumą
spojrzał w zdziwione oczy zebranych.
Nowy, ciekawszy rozdział życia czas zacząć.
-----
*Psycho z ang. psychol, wariat
**Junkie z ang. ćpun
Mam nadzieję, że się podobało ;)
Czy tylko u mnie widac tylko czarne tło i zero tekstu ? ;-;
OdpowiedzUsuń