czwartek, 26 lipca 2012

10. Szczególny stan umysłu


Napisanie tej niezwykle krótkiej części opowiadania wymagało strasznie dużo czasu. Ale wydaje mi się, że teraz już jakoś ruszę ;) Oby choć trochę się wam spodobało, bo ja nieszczególnie jestem  zadowolona. Ale jakoś musiałam sobie wybudować ten mos łączący mnie (miejmy nadzieję) z tymi lepszymi częściami opowiadania.
Miłego czytania :)
***
Nadeszła godzina biczowania mentalnego pod przewodnictwem Numaty. Na pierwszy ogień poszedł biedny Tsuji. Rzeczywiście wyglądał jak zmora. Maszerował jak na ścięcie, chociaż na wyrok egzekucji szedłby pewnie nieco żywszym krokiem,
- Usiądź sobie wygodnie Shogo. Może herbaty? - Noritoshi wydawał się przerażająco miły. Czym on sobie zasłużył na tak podłe traktowanie? Czekał na apokalipsę, ponieważ zadowolony Numata zdecydowanie był jej zwiastunem.
- Wolałbym arszenik – wyszeptał pod nosem i udał, że całkowicie opadł z sił.
- Niestety skończył mi się jeszcze za czasów innej czwórki, która tu mieszkała, więc musisz zadowolić się herbatą.
- Nie dziękuję, mam nadzieję, że nie będę tu aż tak długo – chłopak spojrzał z nadzieją na swojego opiekuna, oczekując, iż ten potwierdzi jego domysły. Jednak Noritoshi zachował się tak, jakby nie usłyszał ostatniego zdania, które wyciekło z ust jego podopiecznego.
- To jak to było? Co się stało i dlaczego? - Numata uśmiechał się serdecznie, prawie z taką perfekcją, jak uśmiecha się teściowa.
- Wszystko dzieję się przez tego nadętego dupka Orinosuke. Coś tam, nie wiem dokładnie o co poszło, ale pokłócili się chyba o różowego, a później Ozawa wybiegł i trzeba było go szukać.
- Mówisz o Iidzie?
- No a kto tu jeszcze nosi różowe pióra na łbie? Tylko to mała łajza. Ja tam nie wiem za dużo na jego temat. W ogóle nawet nie mam pojęcia kiedy niby Orinosuke się z nim spotkał, no ale kłótnia był właśnie o niego.
- Myślałem, że trudniej mi z tobą pójdzie. A miałem takie piękny plan co do twoich tortur – opiekun zrobił smutną minę i popatrzył w stronę Shogo, który momentalnie zesztywniał na krześle.
- Chyba nie chcę się dowiedzieć... Poza tym, kto by chciał kryć takiego dupka jakim jest Sugita? Wina zdecydowanie leży po jego stronie.
- O czyjejś winie zdecyduje sąd najwyższy, czyli ja. Chcesz mi się jeszcze z czegoś zwierzyć? - Numata wstał ze swojego krzesła i podszedł do swojego podopiecznego.
- Nie-e, niekoniecznie... - chłopak zaczął się jąkać i wbił się w krzesło najbardziej jak się tylko dało.
- Jesteś pewien? - blondyn przybliżył się jeszcze bardziej. Schylił się lekko, by jego twarz był na wysokości twarzy Shogo. Opiekun zdawał sobie sprawę ze swoich zapędów sadystycznych i jakże wielką przyjemność sprawiało mu znęcanie się nad Tsuji'm.
- Ekhm, teraz w tej chwili, to chciałbym powiedzieć, że stoi pan za blisko... - czerwony był na twarzy jak cegła i w zasadzie nie miał pojęcia co sądzić o tej całej sytuacji. Jak dla niego, to opiekun przekraczał właśnie granicę, której nie powinien przekraczać. Chociaż jakby nad tym pomyśleć, to nikt ich tutaj nie kontroluje, jeśli by im się zachciało, to mogli by sobie nawet urządzić dzikie orgie. Ta myśl sprawiła, że cały zadrżał. A co jeśli on go tu teraz...? Przerażające!
- Hmm, co takiego? Nie usłyszałem. Może powinieneś mi to powiedzieć na ucho? - O ile to możliwe, to Noritoshi przybliżył się jeszcze bardziej, a ich policzki zaczęły się o siebie ocierać. Biedny Shogo już odchodził od zmysłów, a serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej. Nie wiedział czy był bardziej przerażony, czy podniecony.
- Pan za-a blisko... - dobrze, że wypowiedział chociaż te trzy słowa. Numata gdy je usłyszał wyprostował się i roześmiał bezczelnie.
- Zawołaj do mnie Raidona – powiedział już zimniej i znów wrócił do swojego chłodnego wyglądu zachowując się tak, jakby to co robił przed chwilą, w ogóle nie miało miejsca. Tsuji natomiast zdębiał, zaczął się nawet zastanawiać, czy sobie tego wszystkiego przypadkiem nie wymyślił – Co tak stoisz jak baran? Ruszaj tyłek! - wrzasnął opiekun, to wystarczyło, żeby sprowadził chłopaka do świata żywych. Wyskoczył z jego domku jak najszybciej się dało i pobiegł po Raidona.
- Stary, to było piekło, piekło! Idziesz teraz ty, powodzenia! - Yonokawa westchnął i poszedł we wskazanym mu kierunku. Nie bał się w ogóle. I właściwie pojęcia nie miał, co takiego mógł zrobić opiekun, że Shogo wyskoczył stamtąd jak z palącego się domu. Niemniej jednak, on nie miał zamiaru dać się zastraszyć.
- Jestem – powiedział ponuro i usiadł na krześle przed opiekunem.
- Widzę – zaległa ciężka cisza. Numata pisał coś w swoim notesie, a Raidon jakby mógł, to by zaczął z nudów dłubać w nosie, jednak w jego wieku już nie wypadało tak robić.
- Wiesz coś więcej niż Shogo?
- To zależy, co on wiedział.
- Ogólny zarys sytuacji. Ty natomiast jesteś w pokoju z Ozawą, nawet nie myśl, że cię stąd wypuszczę jeśli nie powiesz mi czegoś więcej.
- No a on jest w pokoju z Sugitą, to coś zmienia?
- Ta parka się prawie nienawidzi, wątpię żeby obrażony na cały świat książę chciał się zwierzyć Shogo.
- Punkt dla pana. Ale ja serio nic nie wiem. Tylko tyle, że bełkotał o tym jak mu smutno i ciężko na tym padole nieszczęść. W ogóle średnio to pamiętam. Nie obchodzą mnie jego rozterki wewnętrzne. Usłyszałem może co trzecie słowo. Jak pan raczył pewnie zauważyć mam braki w komunikacji – Raidon zrobił kwaśną minę i popatrzył tępo przed siebie. Nie dla niego było odgrywanie czułej i współczującej istoty. Niemniej jednak musiał czasami udawać. Takie życie, wystarczy tylko dobrze odgrywać swoje role.
- Ta, ale nie o twoich wypaczeniach będziemy teraz rozmawiać. Skup się dzieciaku. Powiedział coś dziwnego, dziwnie się zachowywał mówiąc o czymś? Może jakieś oznaki strachu? Cokolwiek – kiedy Shogo wspomniał o różowym, opiekunowi przyszedł pewien scenariusz do głowy. Przed przyjęciem Iidy do obozu, dokładnie przebadał jego kartotekę, zresztą tak jak Higo. Obydwoje długo się zastanawiali czy go tu przyjąć. Jednak nacisk z góry był zbyt silny i nie mogli odmówić.
- Dobra, spytał się, czy mimo wszystko bym mu wierzył jakby się coś stało. No jakoś tak to szło, nie pamiętam dokładnie.
- I nie wiesz z czym to może być związane albo z kim?
- Pojęcia nie mam. Więcej już nic nie wiem. Niech pan spyta winnych.
- Możesz już iść. Zawołaj do mnie Ozawę – Noritoshi znowu zaczął coś bazgrać w swoich notatkach. Nie chciał wychodzić z pochopnymi wnioskami. Jednak przeczuwał, że sprawa może rozszerzyć się na dwa domki. Wszystko zależało od zeznań dwóch następnych osób.
Domek „PSYCHO”
Tymczasowy pokój Genpaku Hagino i Masazumi'ego Oty.
- Dobra! Czas myśleć jak odkupić swoje grzechy! Nie ma się co dołować – nagły zryw radości i energii wybił Masazumi'ego trochę z jego normalnego, ponurego rytmu. Jednak przytaknął Genpaku i lekko się do niego uśmiechnął.
Co chcesz zrobić? Masz jakiś plan?” Podał kartkę Hagino i zaczął wyczekiwać na odpowiedź.
- No, nieszczególnie. Ale pewien jestem, że muszę przeprosić moją księżniczkę. W ogóle co zadała psycholog?
Mamy się zastanowić czy chcielibyśmy zmienić swoje życie na jakieś inne. No i tam jeszcze dlaczego byśmy chcieli je zmienić. Możemy też powiedzieć, że takie życie nam się podoba, ale to też trzeba poprzeć argumentami”
- Ja jebię. Chyba łatwiej będzie przeprosić Kusatsu niż to napisać – Genpaku podrapał się bezradnie po głowie. Masazumi natomiast popatrzył na niego błagalnym wzrokiem. Jeśli znowu dostaną przez niego karę, to nawet on się chyba na niego obrazi. Chociaż pewnie długo by to nie trwało, a nawet jeśli, to jak miałby to ktoś w ogóle zauważyć? Przecież już i tak nic nie mówił. Jego życie było dużo cięższe niż się mogło wydawać.
Ota poklepał wyższego chłopaka po ramieniu i wskazał drzwi, dając mu do zrozumienia, że Kusatsu pewnie czeka na przeprosiny czy coś w tym stylu. Nie wiedział czemu, ale Genpaku przeważnie go rozumiał, nawet jak nic nie pisał. Była to bardzo przyjemna odmiana od tych wszystkich pytających spojrzeń kierowanych w jego stronę.
- No dobra, ja tam pójdę, a co z Różowym? Mam go wytargać za włosy i powiedzieć, żeby zostawił Julię, bo Romeo chce przeprosić? - chłopak popatrzył na niego bezradnie i przymrużył oczy nie dowierzając. Skąd on w ogóle brał te wszystkie dziwne porównania?
Ja go gdzieś wyciągnę, może mi się uda”
- No to przeprosiny czas zacząć! - Genpaku pełen werwy ruszył w stronę drewnianych drzwi. Oby mu się udało udobruchać blondyna, bo jakoś nie uśmiecha mu się walenie konia do końca pobytu w tym ośrodku. Tak, ponownie przemówiła jego zwierzęca strona. Ale cóż poradzić? Był przecież prostym chłopakiem z pewnymi wymaganiami.

7 komentarzy:

  1. Cieszę się z Twojego powrotu :)
    Dla mnie każda notka jest dobra, więc nie mam jak ocenić :D Przypomniała mi o tym, jak bardzo uwielbiam Genpaku i Kuniyuki.
    Zgłoszę tylko na koniec,że zakładka JUNKIE, kiedy ją otwieram, wyświetla mi powiadomienie, że nie znaleziono strony.
    Ładnie tu tak w ogóle :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie jest tak samo z JUNKIE ;P Heheh, jeszcze muszę się przyzwyczajać do imion.
    Gdy opiekunowie biorą sprawty w swoje ręce, to każdy tam chyba opada z sił wszelakich i błaga, żeby zamieniono ich miejscami... Bo Numata nadawałby się do domku PSYCHO xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma to jak opiekun z sadystycznymi skłonnościami. Fajnieby było jakby jego też wkręcić w jakąś ostrzejszą jazde z jakimś przystoiniaczkiem. A rozdział napisany dość fajnie. Najbardziej to mi się podobały przemyślenia na temat urządzenia dzikiej orgii.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! :D cieszę się z twojego powrotu, mam nadzieję, że niedługo dodasz kolejną notkę i jakoś dasz radę ciągnąć resztę ;)
    Numata... nie doceniłam go^^ To było dobre, no i fajnie byłoby go z kimś połączyć!
    Mimo wszystko nie mogę się doczekać jak to będzie z tym Etsuyą >.<
    Czekam, czekam, więc życzę ci wszystkiego co dobre na chcicę do pisania! No i gratulacje co do tych "Opowiadań Kotori" zamówiłam, tylko nie wiem jeszcze kiedy dojdzie, bo wzięłam to razem z czymś, co dopiero będzie wydawane ._.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na nowy rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiadamiam o zapraszam na nowy rozdział. xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział. ;3

    OdpowiedzUsuń