Domek
„PSYCHO”
Pokój
Genpaku Hagino i Kuniyuki'ego Kusatsu.
Jeszcze
przez pewien czasu, Kusatsu chodził zdenerwowanym
krokiem po pokoju, nie mogąc się uspokoić. Od czasu do czasu patrzył także w
stronę Genpaku, który wyglądał jak szczeniak, kiedy zdał sobie sprawę z tego,
ze coś przeskrobał. I faktycznie, Hagino czuł się winny całej tej sytuacji.
Gdyby góry nie wzięły rządze, nie miałby oporów do tego, by teraz spojrzeć w
oczy Kuniyuki'ego. Bał się też odezwać, by bardziej nie rozjuszyć wzburzonego
blondyna. Ile razy miała już miejsce taka sytuacja? Z setki razy, tylko tym
razem Genpaku gotów był do zdrady i z tego zdawał sobie sprawę także Kusatsu.
- Słuchaj dupku - warknął w końcu
Kusatsu. - Mi każesz obiecywać jakieś dziwne rzeczy, a sam prawie nie
przerżnąłeś tej różowej mendy. – Genpaku milczał, czym oczywiście jeszcze
bardziej wyprowadził z równowagi Kuniyuki’ego. – Odezwiesz się dzisiaj?! Może
się wytłumaczysz?! – blondyn gotów był, do tego by rzucić się na chłopaka z
pięściami. Jednak do rękoczynów nie doszło, ponieważ opiekun zwabiony głośnym
zachowaniem swoich podopiecznych, ruszył w kierunku domku.
- Co tu się dzieje? - Sadatake omiótł
całe pomieszczenie znudzonym wzorkiem, po czym dodał. – O co się znowu
kłócicie?
- Właściwie, to o nic – odburknął
blondyn i usiadł na swoim łóżku, w dalszym ciągu ciskając gromami z oczu w
stronę Genpaku.
- Właśnie widzę – opiekun usiadł wygonie
na krześle i widocznie nie zmierzał opuścić pomieszczenia, dopóki chłopcy nie
będą chcieli z nim porozmawiać.
- Już późno, nie chce się panu spać? – zagaił Hagino, w nadziei,
że leniwy opiekun opuści ich domek.
- Nie mogę spać, kiedy się tak
wydzieracie. To co się stało? Bardzo chciałbym załatwić to pokojowo i szybko.
- To ja zawiniłem, więc jeśli chce pan
kogoś karać, to właśnie mnie – Genpaku rzucił szybkim spojrzeniem w stronę
blondyna, który tylko nieprzyjaźnie zmarszczył brwi.
- Tak się składa, że to Kusatsu
słyszałem u siebie, a nie ciebie. Więc jeżeli nie chcecie rozmawiać, to Kusatsu
spędzi noc w izolatce.
- Słucham?! – pisnął zaskoczony blondyn
i spojrzał na opiekuna w nadziei, że ten tylko żartował. Jednak wyrwany ze snu
Higo, ani myślał o żartowaniu.
- Nie, nie, nie, ja wezmę na siebie tę
karę – Genpaku starał się ratować sytuację, jednak zdawał sobie sprawę z tego,
że jeżeli nie będą chcieli z nim gadać, to Kuniyuki faktycznie trafi do
izolatki.
- Ja się nie przyszedłem z wami
targować. Kusatsu, robisz się coraz bardziej agresywny, jak tak dalej pójdzie
będę się musiał zastanowić, co z tobą zrobić – ciężkie spojrzenie opiekuna
spoczęło na nieco przestraszonym blondynie. Kuniyuki już raz zdenerwował
Sadatake i nie chciał tego powtarzać. Mimo wszystko, powiedzenie prawdy o tym,
że o mało nie roztrzaskał czaszki Iidy, nie wydawało się odpowiednią opcją.
- Cóż, zdenerwowałem się na Genpaku,
ponieważ prawie uległ kuszeniom Różowego – blondyn miała nadzieję, że uda mu
się jakoś pominąć ten nieszczęsny moment w łazience. Liczył na to, że opiekun o
tej porze nie będzie za bardzo dociekliwy.
- I co dalej? – jednak Sadatake
doskonale znał charakter blondyna i wiedział, że na krzykach się nie skończyło.
- Słyszał pan, wrzeszczałem na niego –
Hagino szybko przytaknął głową, domyślając się już, że blondyn stara się ominąć
część z pobiciem. Aż tak głupi nie był, żeby się nie zorientować.
- Dobra, nie mam siły się teraz z wami
użerać. Kusatsu podnoś tyłek, wyspowiadasz mi się, po komfortowej nocy w
izolatce. A ty Hagino po prostu idź spać – opiekun wstał z krzesła i podszedł
do blondyna. Ruchem ręki wskazał mu
drzwi. Kuniyuki doskonale wiedział, gdzie znajdowała się izolatka, kiedyś był
dosyć częstym gościem w tamtym miejscu. Genpaku natomiast siedział spokojnie na
łóżku. Jakakolwiek argumentacja nie miała już sensu. W dodatki mógłby teraz
jeszcze bardziej rozdrażnić opiekuna. Popatrzył tylko przepraszającym wzrokiem
w stronę blondyna, ten jednak nie miał zamiaru popatrzyć na chłopaka. Dumnie, z
podniesioną głową wyszedł z spokoju. Higo zaprowadził swojego niesfornego
podopiecznego do ciemnej, ciasnej i wilgotnej izolatki. Pchnął chłopaka do
środka i zamknął za nim drzwi na klucz.
- Dobranoc – powiedział oschle do
blondyna, po czym się oddalił. Kusatsu został sam na sam ze swoimi myślami.
Znał na pamięć każdy centymetr tego miejsca. Nienawidził w nim wszystkiego.
Popatrzył na niewygodną pryczę i skrzywił się w geście obrzydzenia. Położył się
na niej i przykrył lichym kocykiem. Do jego głowy zaczęły przychodzić różne
rzeczy. Jednak najbardziej przyjemne było rozmyślanie o zemście nad Różowy.
Jednak by plan wcielić w życie, potrzebna mu będzie pomoc Idane, co oznacza działanie za plecami Genpaku.
Jednak czego się nie robi, by pokonać swojego wroga. Intrygi, knucia i brak
jakichkolwiek zahamowań. Stare „ja” Kusatsu znowu zaczynało dawać o sobie znać
i nie wróżyło to niczego dobrego.
Pokój Shozo Idane i Etsuii Iiday.
Idane siedział spokojnie na łóżku
czekając na chłopaka, który właśnie brał prysznic. Jak wielkie było jego
zdziwienie, kiedy do pokoju wszedł Genpaku, a nie Iida. Jednak nie wystraszył
się go, ani nic z tych rzeczy. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Hagino
przyszedł tutaj by pokazać mu, że blondyn to tylko jego terytorium i nie ma
zamiaru się nim dzielić. Czekał, aż to gość zacznie rozmowę. W końcu, to nie on
wprosił się komuś od pokoju.
- Chyba musimy sobie coś wyjaśnić –
zaczął spokojnie Hagino. Widział, że jeżeli zacznie się teraz jakaś draka z
jego udziałem, opiekun się wścieknie. Jednak jeżeli będzie tego wymagała
sytuacja, gotów będzie na wszystko.
- Jak dla mnie, to nie mamy czego
wyjaśnić – Shozo uśmiechnął się bezczelnie, po czym przeciągnął się na łóżku,
tym samy dając do zrozumienia, że nic sobie nie robi z obecności chłopaka.
Hagino drgnął lekko, jednak nie dał się sprowokować, dalej dzielnie stał w tym
samym miejscu.
- A mi się jednak wydaje, że czegoś nie
rozumiesz.
- To może mnie oświecisz? – Idane
podniósł się z łóżka i podszedł bardzo blisko swojego gościa. Ich nosy prawie
się ze sobą stykały. Obydwoje byli gotowi rzucić się sobie do gardeł. Genpaku
czując narastające napięcie między nimi, postanowił pierwszy wykonać ruch.
Szybkim ruchem ręki, złapał Shozo za krocze i ścisnął je boleśnie. Chłopak
zasyczał z bólu, jednak dalej patrzył się prosto w rozwścieczone oczy Hagino.
- Jeżeli zbliżysz się do Kusatsu, wyrwę
ci jaja i cię nimi nakarmię. Nie żartuję – dłoń Hagino zacisnęła się jeszcze mocniej,
by po chwili uwolnić Shozo z mocnego uścisku. Idane upadł na podłogę i złapał
się za bolące miejsce. Wycedził tylko przez zęby:
- Pożałujesz tego – Genpaku prychnął i
wszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami. W saloniku minął się Różowym, który
dalej paradował nago. Tym razem jednak, nawet niego nie popatrzył. Wszedł
prosto do swojego pokoju.
Etsuya natomiast o mało nie upadł ze
śmiechu, widząc siedzącego na podłodze chłopaka, który z czułością trzymał się
za swój obolały skarb. Bardzo szybko domyślił się, co takiego się stało.
- I z czego się śmiejesz? – fuknął
oburzony i powoli zaczął podnosić się z podłogi.
- Z twojego głupiego wyrazu twarzy –
powiedział bezceremonialnie i podszedł do szafki, by wyciągnąć z niej bieliznę.
- Bardzo zabawne. Nie wyglądałbyś lepiej
gdyby ktoś ciebie ścisnął za jaja – Idane rzucił się na łóżko Różowego i
patrzył, jak chłopak się ubierał. Iida na ten widok, spojrzał na niego z ukosa
i stanął nad nim.
- Złaź, masz swoje łóżko.
- Wolę twoje – rozłożył się jeszcze wygodniej.
- Prawie mnie to obchodzi, złaź.
- Nie.
- Dobra, czego chcesz? – Za dobrze znał
Shozo, żeby się nie domyśleć, że jedyną opcją na to, żeby zszedł z jego łóżka,
było danie mu czegoś w zamian.
- Zrób mi masaż, a grzecznie przeniosę
się na swoje.
- To się odwróć – Idane złapała chłopaka
za ręką i przyciągnął go bardzo blisko siebie. Chcąc nie chcąc, Różowy musiał
się schylić i popatrzeć prosto w oczy Shozo.
- Nie pleców, inne miejsce mnie trochę
pobolewa – chłopak popatrzył sugestywnie na swoje krocze.
- Zboczeniec – wycedził przez zęby
Etsuya, jednak nie oponował. Wyrwał swoją dłoń z uścisku Idane i zabrał się za
przeprowadzenie „masażu”.