Zafundowałam wam całkiem duży koktajl z imion i nazwisk, ale mam nadzieję, że sobie jakoś poradzicie ;)
***
Sadatake przeciągnął
się na krześle i leniwym wzrokiem oplótł całe pomieszczenie.
Słysząc jazgot Różowego niestety musiał ruszyć swoją ciężko
pracującą osobę i iść w stronę hałasu. Kiedy wyszedł, zastał
całkiem ciekawy obrazek. Numata trzymał swojego podopiecznego za
koszulę i za nic nie chciał puścić wyrywającego się dzieciaka.
Masazumi leżał na ziemi trzymając się za policzek, a Etsuya stał
i zanosił się od płaczu. Higo miał ochotę wrócić do swojego
domku i wyjść jeszcze raz by upewnić się, że zaistniała
sytuacja nie miała w ogóle miejsca, a przedstawiony obraz to tylko
jego wyobraźnia. Niestety wszystko było realne. Żeby tego było
mało z domku „PSYCHO” wyskoczył
Kusatsu i zaczął szarpać Iidę.
- Coś ty mu zrobił?! -
rykną rozwścieczony blondyn. Na całe szczęście Genpaku odciągnął
zdenerwowanego Kuniyuki'ego i mocną przyciągnął do siebie. Nie
było to całkiem łatwym zadaniem, ponieważ zdenerwowany blondyn
potrafił odnaleźć w sobie niesamowite pokłady siły.
Sadatake popatrzył pytająco
w stronę Numaty, na co ten tylko wzruszył ramionami. No pięknie,
wiedział, że tak będzie. Zawsze kiedy Noritoshi zaczął
przeprowadzać jakieś śledztwo, wypływało coś, co miało
powiązanie z jego domkiem. Zaczynało się to robić powoli
denerwujące. W przeciwieństwie do drugiego opiekuna, on nie miał
aż takiej frajdy z rozmawiania z tymi małymi pokrakami.
- Zrobimy tak, Iida i Ota
pójdą ze mną, a wasza dwójka wróci do domku – Higo gestem ręki
zaprosił dwójkę chłopców do siebie. Kiedy zniknęli w budynku,
Ozawa spojrzał na swojego opiekuna i spytał:
- A co ze mną? Nie chcę
iść do izolatki...
- Jak to co? Idziemy po
Sugitę a później do Sadatake. Wszyscy razem sobie wszystko
wyjaśnimy – jak powiedział, tak zrobił. Po chwili cała szósta
znajdowała się w domku Sadatake.
- Co tu robi Ota? Pewnie ma
z tym wszystkim jeszcze mniej wspólnego niż ja – Sugita popatrzył
na opiekunów.
- Właśnie, Ota nie ma z
tym nic wspólnego. A to co odstawił Etsuya to pewnie kolejny jego
głupi plan. On jest serio niebezpieczny, powinniście go odesłać
do prawdziwych świrów, żeby w kaftanie siedział – Ozawa
postanowił, że nie będzie milczeć i opowie o wszystkim. Z
dokładnymi szczegółami. Miał nadzieję, że jeśli wszystko
dobrze pójdzie, to Różowy faktycznie zostanie wyrzucony.
- Wy nic nie wiecie! -
Etsuya w końcu zabrał głos. Oczywiście był cały roztrzęsiony i
co chwilę pocierał czerwone od płaczu oczy.
- Oni może nie, ale ja wiem
wszystko. To ty mi groziłeś, nie wykpisz się teraz Masazumim
pieprzony manipulancie!
- Wymyślasz, bo jesteś
zazdrosny! Zazdrosny o to, że na samym początku uśmiechnąłem się
do Orinosuke!
- Uśmiechnąłeś?! Dobre
sobie. Ty lubieżnie oblizałeś usta! Dam sobie rękę uciąć, że
już wtedy coś knułeś ty mały, zakłamany gnojku! - atmosfera
między chłopcami robiła się coraz gęstsza. Opiekunowie natomiast
słuchali w spokoju. Nareszcie coś zaczęło się powoli wyjaśniać
i to bez ich pytań pomocniczych.
- A skąd niby miałem wtedy
wiedzieć, że rozkładasz przed nim nogi?! - i nagle zrobiło się
cicho. Chwila konsternacji zawładnęła domkiem.
- Dobra, dobra. Sugita, o to
się pożarliście? - spytał Noritoshi, tym samym przerywając
moment ciszy.
- No dokładnie o to. Mogę
już iść? Nie moja sprawa co tam dalej między nimi było –
chłopak popatrzył na opiekuna błagalnym wzrokiem, głowa go już
zaczynała boleć od tych krzyków. Nie znosił rozhisteryzowanych
małolatów, a teraz jeden siedział po jego lewej, drugi po prawej
stronie. Jak można się domyślić miał niezłe stereo.
- Dobra idź, jak będziesz
potrzebny to cię jeszcze zawołam.
- Tak jest – chłopak
wyszedł.
W domku zostało pięć
osób.
- Ozawa od początku, po
kolei, bez wrzasków i wyzwisk. Postaraj się używać imion –
powiedział Numata i popatrzył na swojego podopiecznego groźnym
wzrokiem.
- Tak jak już powiedziałem
na początku. Ta różowa pałka, to znaczy Etsuya, wyprowadziła
mnie z równowagi już na samym początku. Zachował się
nieodpowiednio, powiedziałem już co zrobił. Później pokłóciłem
się o to z Orinosuke, który nie miał nic przeciwko temu
dwuznacznemu przywitaniu. Po prostu mi się to nie spodobało. I na
maksa wkurzony wybiegłem z domku. Jak się okazało Tsuji zaczął
mnie szukać, no nie tylko on i tutaj pojawia się problem. Bo to nie
Tsuji a Etsuya mnie znalazł. Schowałem się pod podestem, tam jest
obluzowana deska. Iida przysunął tam skrzynię i zaczął mi
grozić. Powiedział, że mógłby to wszystko teraz podpalić,
wyglądałoby to jak wypadek, a sfajczyłbym się tam w środku.
Dodał też, że na spokojnie może mi zrobić krzywdę i jeśli
tylko będzie chciał, to nikt się nawet nie domyśli, że to jego
sprawka. Powiedział, że jeśli chcę sobie tutaj spokojnie żyć,
to mam w spokoju zostawić Orinosuke i nikomu nie mówić o tym, co
między nami zaszło. To znaczy między mną a Iidą. Tak to mniej
więcej wyglądało – opiekunowie wysłuchali całej historii,
trochę nie wierząc w to, co przed chwilą usłyszeli.
- A jak jest twoje wersja? -
tym razem głos zabrał Sadatake, zwracając się w stronę Różowego.
- To nie do końca jest
tak, jak mówi Ozawa. Owszem to ja znalazłem pierwszy Meiji'ego, ale
to dlatego, że chciałem pomóc. Czułem się trochę winny, bo to
przez moje niewłaściwe zachowanie uciekł i się gdzieś schował.
Po prostu nie chciałem, że reszta miała przykrości przez moje
zachowanie, więc postanowiłem, że pomogę. I przechodząc do
następnej części, wcale mu nie groziłem! Porozmawiałem z nim
tylko. Bo przecież jak się ich nie zna, to od razu wiadomo, że
Sugita się tylko nim bawi. Więc postanowiłem pogadać z Ozawą na
ten temat, ponieważ Orinosuke podoba się także Masazumi'emu. I
wcale nie powiedziałem Meiji'emu, że go podpalę! To już sobie sam
dopowiedział, bo strasznie się oburzył kiedy mu opowiedziałem o
tej sprawie z Otą. Później opowiedziałem o całym zajściu
Masazumi'emu. A ten się tylko zdenerwował i napisał, że widocznie
wcale nie chciałem mu pomóc i, że pewnie tylko go ośmieszyłem. I
jeśli chcę to jakoś naprawić, to powinienem się jakoś pozbyć
Meiji'ego. A skoro jestem nowy, to nikt nie powinien mnie o nic
podejrzewać... - Iida zaczął znowu ciągnąć nosem i robić
smutne minki. Ozawa natomiast aż się zagotował.
- Przecież od razu widać,
że to kłamstwa! To gdzie niby są te kartki, które rzekomo napisał
Ota? Co?
- Zniszczył je, przecież
nie jest głupi – chłopak popatrzył na opiekunów, którzy
obecnie byli w niemałym szoku. Jednak w największym szoku był sam
Masazumi. Nigdy w życiu nie zrobiłby czegoś takiego. I owszem
mówił Różowemu, że ktoś mu się podoba z domku „JUNKIE”,
ale to przecież nie był
Orinosuke! Nigdy w życiu. Czuł, że grunt zaczyna mu uciekać spod
nóg. To, że nic nie mówił, zaczynało się obracać przeciwko
niemu i to nie pierwszy raz. Bał się tego, że w końcu i on będzie
musiał powiedzieć swoją wersję wydarzeń. Ze strachu przed Iidą,
był prawie pewien, że sam przybije sobie gwóźdź do trumny.
- Dobra, dwie różne
wersje. Pozostaje jeszcze kwestia tego, co ma do powiedzenia Masazumi
– Sadatake pomasował się po skroni i popatrzył na spłoszonego
chłopaka. Dobrze wiedział, że młody czuje się niekomfortowo przy
tylu osobach i to jeszcze w takiej sytuacji.
- Mógłbyś zabrać Ozawę
i Iidę? Ja pogadam na spokojnie z Masazumim – opiekun zwrócił
się z prośbą do Numaty.
Mężczyzna zabrał chłopców
ze sobą. W domku zostali tylko Ota i Higo. Starszy mężczyzna
podszedł do biurka, wyciągnął z niego kartkę oraz długopis i
podał swojemu podopiecznemu.
- Niczego się nie bój,
pisz prawdę i tylko prawdę. Mieszkałeś z Różowym i nawet
skłonny jestem uwierzyć w wersję Meiji'ego. Więc tak jakby,
reszta zależy o tego co napiszesz.
Chłopak pokiwał głową i
złapał za długopis. Przez chwilę się wahał, jakby myślał nad
tym jakie słowa umieścić na papierze. Po chwili zaczął powoli
pisać.
Higo odpalił papierosa. Nie
spuszczał jednak z oczu młodego chłopaka. Właściwie był prawie
pewien tego, co młody planował napisać. Gdy dostał kartkę ze
zeznaniami Oty, przeklął cicho swoją intuicję.
- I jesteś pewien, że
pozostajesz przy tej wersji wydarzeń? - opiekun spytał jedynie dla
pewności. Masazumi kiwną potwierdzająco głową. Chciał by to
wszystko się już skończyło. Postanowił, że to co zaczął
Etsuya on skończy, dla dobra wszystkich.